sobota, 30 marca 2013

"Kwiaty" 1/4

Pierwszy rozdziałowy scenariusz~ Powiedzcie szczerze, czyż nie chciałybyście dostać kwiatów w... takiej sytuacji? Nie będę wam psuć tej przyjemności czytania :3 Zapraszam!

Gwiazda: Kikwang (B2ST)
Tytuł: Kwiaty
Oryginalny tytuł: Flowers
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko

Właśnie skończyły się lekcje i wyszłaś z klasy, chcąc włożyć swoje książki to szafki.

- Hej, nie sądzę, aby to dalej mogło działać... - uśmiechnęłaś się, rozpoznając głos swojego cudownego chłopaka - Joona.

- Niby co? - zachichotałaś, szturchając go w policzek. Jednak on odsunął się od ciebie tak, byś nie mogła go dotknąć. Natychmiast przestałaś się uśmiechać, pytając go ponownie. - Co nie może działać?

- My.

- Co? - zapytałaś, zdziwiona jego nagłą odpowiedzią.

- Nie możemy dłużej być razem.

- Dlaczego?

- Już cię nie kocham.

- Z-zrobiłam coś źle? - zaczęłaś płakać. Odwrócił się, nie mogąc na ciebie patrzeć.

Łzy spływały Ci po policzkach, gdy cię tam zostawił, odchodząc z inną dziewczyną. Obejmowali się.

Trzasnęłaś drzwiczkami od szafki i wybiegłaś z budynku, kierując się do szkolnego ogrodu. Byłaś tak załamana, że nawet nie usłyszałaś jak twój najlepszy przyjaciel, Kikwang, cię woła.

W końcu znalazł cię w szkolnym ogrodzie, gdy klęczałaś, chowając twarz w dłoniach. Powoli podszedł i usiadł koło ciebie.

"Nigdy bym cię tak nie potratował, ____-ah" - pomyślał, widząc jak płaczesz.

Objął cię i przyciągnął bliżej siebie. W chwili, gdy poczułaś jego ramiona, wtuliłaś się w jego klatkę piersiową i wybuchłaś głośnym płaczem.

Gdy się uspokoiłaś, złapał cię za podbródek i uniósł twoją twarz do góry.

- Co się stało?

- Powiedział, że już mnie nie kocha i odszedł z inną...

- ____, taki facet jak on nie zasługuje na ciebie. Nie powinien zasługiwać nawet na szansę, aby być z tobą. Cokolwiek powiedział, to nie jest prawda. Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką znam.

Uśmiechnęłaś się do niego, gdy ocierał twoje łzy. Wstał i wyciągnął rękę, by Ci pomóc. Odprowadził cię do samego domu, chcąc się upewnić, że wszystko w porządku.

W momencie, w którym weszłaś do domu znów wybuchłaś płaczem. Nie mogłaś sobie wyobrazić, co takiego zrobiłaś, że Joon cię zostawił. Gdy Kikwang zamykał drzwi, usłyszał, że zaczęłaś płakać, co automatycznie podniosło mu ciśnienie we krwi.

Poszedł szukać Joona. Znalazł go w parku w towarzystwie innej dziewczyny.

- Yah! Joon! - krzyknął, podchodząc do nich.

Joon odwrócił się na dźwięk swojego imienia, a jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył wściekłego Kikwanga idącego w jego stronę.

Chłopak złapał go za kołnierz i postawił go na równe nogi. Dziewczyna, która była z Joonem siedziała obok, przerażona sceną, która się przed nią rozgrywała.

- MÓWIŁEM CI, ŻE NIE MOŻESZ JEJ SKRZYWDZIĆ!


- Stary, wyluzuj. Tylko z nią zerwałem.

- Złamałeś jej cholerne serce!

- To nie moja wina, że nie radzi sobie z zerwaniem - powiedział, uśmiechając się szyderczo.

Kikwang miał dość. Nie mógł więcej znieść widoku tego dupka, stojącego przed nim.

Bum!

Uderzył Joona w szczękę i odszedł. Był wściekły na niego za to, jak traktował cię od kilku miesięcy. Nie było dnia, by nie widział go flirtującego z innymi dziewczynami.

~*~*~Następnego dnia~*~*~


Kikwang wielokrotnie wysyłał do ciebie smsy, ale nie odpisywałaś. Tak samo, jak nie odbierałaś telefonów. Szedł właśnie do domu, gdy minął jakąś ahjummę, która sprzedawała kwiaty. Jego uwagę przykuły szczególnie fioletowe, które przypominały mu ciebie.

~*~*~*~


W końcu się obudziłaś i zwlokłaś się na dół po schodach. Sprawił to uporczywy dźwięk dzwonka do drzwi, jednak gdy je otworzyłaś nikogo już nie było. Byłaś zaskoczona, gdy zobaczyłaś bukiet purpurowych stokrotek z białą różą w środku. Podniosłaś go i uśmiechnęłaś się. Pod bukietem leżała jakaś karteczka. Schyliłaś się, by ją przeczytać.

"Proszę, nie płacz już..."

Byłaś zdezorientowana tą wiadomością. Kto wiedział, że płaczesz? Byłaś aż tak głośno? Może to od Kikwanga... Ale on nigdy nie widział w tobie kobiety. Nigdy...

~*~*~*~


"Mam nadzieję, że nie domyśli się, że są ode mnie..." - pomyślał Kikwang, chowając się za krzakiem.

czwartek, 28 marca 2013

"Trufle"

Aigoo, przybyło nam obserwatorów ♥ Witamy wszystkich ^^ Nawet nie wiecie, jak cieszy nas te prawie pół tysiąca wyświetleń! ♥ (pół tysiąca brzmi lepiej, niż pięćset kekeke~). W sumie nie sądziłam, że tak w miarę szybko rozwinie się nasz blog ;3 Gdyż planowo miał być otwarty pod koniec marca, a teraz już mamy kilkanaście scenariuszy przetłumaczonych ^^ Mamy nadzieję, że was nie zawiedziemy i że spodobają się wam kolejne nasze tłumaczenia. A tym czasem zapraszam na kolejny scenarios~ I tak, wiem, że nadużywam czasami emotek xD

Gwiazda: Kai (EXO)
Tytuł: Trufle
Oryginalny tytuł: Truffles
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko


Spojrzałaś w dół na pudełko, które trzymałaś w dłoniach. Otworzyłaś je, spoglądając z przyjemnością na czekoladki zawinięte w czerwono-różowych papierkach.

Do ust napłynęła Ci ślina, gdy przebiegłaś po nich wzrokiem.

Potrząsnęłaś głową i szybko zamknęłaś pudełko, pamiętając o zaleceniach swojego lekarza, co do zmiany stylu na "bezsłodyczowy".

Uczniowie wręcz przelewali się po korytarzu z różnymi emocjami wypisanymi na twarzy. Niektórzy stali po kątach, omawiając swoje plany na weekend, podczas gdy Ty skierowałaś się w stronę grupki chłopaków stojących obok szafek.

Zatrzymałaś się za chłopakiem, który stał do ciebie plecami.

Reszta chłopaków zamilkła, gdy cię zauważyli.

Wzięłaś głęboki oddech, zbierając w sobie odwagę.

- Jongin - zawołałaś cicho, ściskając mocniej pudełko w dłoniach. Twój przyjaciel z dzieciństwa, a jednocześnie sąsiad odwrócił się w twoją stronę, rozszerzając oczy ze zdumienia, gdy cię zauważył.

- Och - powiedział, stając przodem do ciebie. - Co jest?

Mogłaś wręcz usłyszeć bicie swego serca, gdy cały korytarz zamilkł, wpatrując się w was z zaciekawieniem.

Nie zwracając na to uwagi, przełknęłaś ślinę pod ciężkim spojrzeniem kilkudziesięciu par oczu.

- To dla ciebie - wyrzuciłaś z siebie szybko, podając mu pudełko.

- Umm, dzięki - powiedział z nutką niepewności w głosie.

Milczeliście przez chwilę, w czasie której wpatrywałaś się w swoje stopy, a Jongin, zmieszany, wbijał wzrok w czekoladki.
Można było niemal usłyszeć chodzące trybiki w jego głowie, gdy się nad czymś zastanawiał.

- Czy te... - zaczął, ucinając nagle. Rozejrzał się dookoła, zauważając, że cała uwaga była skupiona na was.

" Zamierzał coś powiedzieć?" - pomyślałaś, zaczynając panikować i zastanawiając się, jak zareaguje.

Ale jego reakcja była ostatnią, jakiej się spodziewałaś: roześmiał się.

Ale nie był to beztroski, melodyjny śmiech, do którego się przyzwyczaiłaś. Ten śmiech był lodowaty i szyderczy, rozrywał twoje serce na kawałeczki.

- Sama to upiekłaś? - zadrwił, a wszyscy dookoła zaczęli się śmiać.

Patrzyłaś na niego z niedowierzaniem, czując, jak łzy napływają Ci do oczu. Wiedziałaś, że ma reputację typowego "gracza", ale nie sądziłaś, że jest taki naprawdę. Nawet jego przyjaciele patrzyli na niego w szoku.

- Wybacz - powiedział beznamiętnie, kładąc Ci dłoń na ramieniu. - Ale nie, dzięki.

Oddał Ci pudełko, ale wyślizgnęło Ci się z rąk, przez co czekoladki rozsypały się wokół twoich stóp.

Stałaś tam odrętwiała i ze złamanym sercem, ignorując szmery i szepty niosące się po korytarzu i patrząc jak Jongin odchodzi, nie odwracając się za siebie.

Starałaś się nie rozpłakać. Nie tutaj, nie przy wszystkich. Ale nie mogłaś powstrzymać pojedynczej łzy, która spłynęła po twoim policzku.

~*~*~*~


"Jeśli kogoś kochasz, daj mu odejść" - powiedział Jongin, wywracając oczami i powrócił do wpatrywania się w sufit. - Jak to może być najlepsze wyjście, skoro ostatecznie oboje skończycie ze złamanym sercem? - wymruczał do siebie.

Obrócił się na bok i spojrzał na księżyc za oknem.

- Ostatecznie nie będę jej ranić przez cały czas - westchnął, przywołując w myślach twoją uśmiechniętą twarz.

Piękny uśmiech, oczy, niczym dwa półksiężyce, sprawiające, że jego serce wręcz śpiewa. Twoja twarz była bardziej pucołowata, niż reszty dziewczyn w szkole, ale podobało mu się to. Od zawsze.

Coś ścisnęło go w żołądku, gdy twoja wesoła twarz powoli zmieniała swoją ekspresję w wyraz bólu i rozpaczy, identyczne jak wtedy, gdy staliście na korytarzu. Zamknął oczy i potrząsnął głową, chcąc wyrzucić ten obraz ze swojej głowy.

Nie chciał cię zranić, ale to był jedyny sposób, jaki przyszedł mu do głowy, aby cię ochronić. Ochronić przed jego reputacją, opryskliwymi fankami i tą oziębłą stroną szkoły, od której od roku starał się trzymać cię z daleka.

Ale w głębi serca wiedział, że tak naprawdę starał się Ciebie ochronić przed samym sobą.

Nie chciał skończyć ze złamanym sercem, gdy uświadomisz sobie, że możesz być z kimś lepszym od niego. I z całą pewnością nie chciał, byś poznała tego wrażliwego Jongina, który był całkowitym przeciwieństwem chłodnego i pewnego siebie Kai'a.

Więc starał się cię od siebie odepchnąć. Wiedział, że jesteś silną dziewczyną i w końcu się po tym pozbierasz.

Jedyną rzeczą, której się nie spodziewał, było to, czy on sam da radę. Czy będzie w stanie funkcjonować, widząc cię ramionach innego chłopaka? Widzieć cię roześmianą z kimś innym, podczas gdy wiedział, że mógł być na jego miejscu? Naprawdę mógł uporać się z tym, że możesz znaleźć sobie kogoś innego?

Poczuł się tym wszystkim przytłoczony, więc wstał z łóżka i podszedł do okna. Otworzył je, wystawiając głowę na zewnątrz i wziął głęboki wdech.

- Dobrze robisz - powiedział do siebie, patrząc na twoje okno, które było zaledwie kilka metrów dalej. - Ona zasługuje na prawdziwego mężczyznę, a nie na zdziecinniałego chłopaka.

Gdy miał już zamknąć okno i wrócić do łóżka, usłyszał cichy płacz. Wychylił się z okna i poczuł ukłucie w okolicach żołądka, gdy zobaczył skuloną postać na dachu obok.

Pociągnęłaś nosem, a po  twoich policzkach spłynęło jeszcze więcej łez.

Skuliłaś się jeszcze bardziej, gdy podmuch zimnego wiatru przeniknął  cię do szpiku kości.

Nagle ogarnęła cię fala ciepła, osłaniając cię przed wiatrem i problemami. Spojrzałaś w górę i napotkałaś parę oczu należącą do Jongina. Wciąż trzymał ręce na kocu, którym nieśmiało otulił twoje ramiona.

Szybko odwróciłaś się od niego, ocierając łzy grzbietem dłoni.

Jongin zdenerwowany przygryzł wargę, widząc jak starasz się nie pokazać tego, że płaczesz.

- Co tu robisz? - zapytałaś, prostując się.

Chłopak czuł, jakby coś go zjadało od środka, gdy starałaś się nie pokazywać swojej słabości.

- Wyglądasz na zmarzniętą - powiedział, siadając obok ciebie.

- Za to ty wyglądałeś cholernie ozięble dzisiaj w szkole - zaśmiałaś się wymuszenie, stawiając jasno sprawę. Nie zapomniałaś o dzisiejszych wydarzeniach.

W tym momencie bardziej, niż kiedykolwiek Jongin chciałby podróżować w czasie. Cofnąłby się do dzisiejszego popołudnia i byłby ze sobą szczery. Przyjąłby te głupie czekoladki i sprawiłby, że w końcu byłabyś dla niego kimś więcej, niż tylko przyjaciółką z dzieciństwa.

- Nie miałem tego na myśli - mentalnie bił się po głowie, gdy zdał sobie sprawę jak banalnie to zabrzmiało.

- A co miałeś? - zadrwiłaś, ale szczerze nie miałaś już siły na to wszystko.

- Ja... - nagle wszystkie myśli wyparowały z jego głowy. Westchnęłaś.

- Robi się późno, dlaczego nie wrócisz do środka, Kai?

- Nie nazywaj mnie tak! - warknął, odwracając się w twoją stronę i posyłając Ci wściekłe spojrzenie.

Natychmiast jednak tego pożałował, gdy zobaczył, że odsunęłaś się do od niego. Uspokoił się i spuścił głową, wzdychając.

- Nigdy mnie tak nie nazywałaś - wyszeptał.

- Czyż nie chciałeś, abym tak do ciebie mówiła? - zapytałaś. Jongin natychmiast sobie przypomniał, jak nie raz cię beształ za to, że nazwałaś go jego prawdziwym imieniem przy kumplach.

- No tak, ale po prostu... nie - powiedział niepewnie.

- No to jak chcesz, żebym cię nazywała? - zapytałaś, marszcząc brwi we frustracji.

- Swoim chłopakiem - wyszeptał, nie zdając sobie sprawy z tego, że powiedział to na głos.

- ŻE CO PROSZĘ?! - krzyknęłaś, nie zwracając uwagi na to, że jest środek nocy. - Jakim prawem tak mówisz?!

- Bo cię kocham! - odkrzyknął. - Zawsze cię kochałem! Kochałem cię wtedy, gdy podobał ci się Sehun. Kochałem cie, gdy chciałaś poślubić głównego wokalistę jakiegoś zespołu. Do cholery, kochałem cię, gdy opowiadałaś mi o swoim pierwszym pocałunku! Kochałem cię nawet wtedy!

Znowu zaczęłaś płakać.

- Jeśli mnie kochasz, to dlaczego mnie tak dzisiaj potraktowałeś? - zapytałaś łamiącym się głosem.

- Bo zasługujesz na kogoś lepszego niż ja - powiedział z ponurym uśmiechem na twarzy. Pokręcił głową, czując, że łzy napływają mu do oczu.

- Ta, naprawdę - zadrwiłaś, wywracając oczami. - To nie prawda. Tylko na mnie spójrz.

- Jesteś piękna - odpowiedział bez wahania.

Spojrzałaś na niego zszokowana. Nie spodziewałaś się tych słów. Przez kilka minut między wami zapanowała cisza.

- Jongin jest nieśmiały - zignorował twoje zdezorientowane spojrzenie, gdy zastanawiałaś się dlaczego mówi o sobie w trzeciej osobie. - Ale to dobrze, bo Kai jest egoistyczny.

Westchnęłaś dosłownie na sekundę przed tym, jak pochylił się i przycisną swoje usta do twoich.

Przez kilka chwil siedziałaś z szeroko otwartymi oczami, z których wręcz wyzierało zdezorientowanie, dopóki Kai nie pogłaskał cię po policzku. Momentalnie "ocknęłaś się" i odwzajemniłaś pocałunek.

Jeśli na świecie jest coś słodszego od czekolady, to z pewnością były to usta Jongina.

Odsunęłaś się od niego, gdy brakło Ci powietrza i spojrzałaś mu w oczy.

- To był Kai, czy Jongin? - wyszeptałaś speszona i lekko zdyszana po pocałunku. Westchnął, opierając się czołem o twoje.

- To był Kai. Ale to... - musnął twoje wargi swoimi, składając na nich czuły pocałunek, który wręcz zionął niewinnością i delikatnością, przez co nie mogłaś stwierdzić, czy naprawdę się liczy. - ... to był Jongin.

Zaśmiałaś się, obejmując go za szyję i znów go pocałowałaś. Gdy odpowiedział na pocałunek nie byłaś pewna, czy to był Kai, czy Jongin, ale wiedziałaś jedno. To był twój chłopak.

wtorek, 26 marca 2013

"Rodzice"


I kolejny scenariusz. Całkiem szybko to leci... Mimo, że tłumaczę trochę mniej, niż Este, bo mam na głowie jeszcze EXO Poland i lenistwo ^^ Pozwolę sobie zwalić leniuchowanie na tą pogodę. Wiosno, przybywaj... XD

Gwiazda: Jinyoung (B1A4)
Tytuł: Rodzice
Oryginalny tytuł: Parents
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Este


Zdenerwowana wzięłaś łyk wody, po czym odstawiłaś szklankę na miejsce. Sztywno złożyłaś dłonie na kolanach, spoglądając na swoje w połowie zjedzone danie. Obrzuciłaś przelotnym spojrzeniem dwie dorosłe osoby siedzące po przeciwnej stronie stołu, które swój obiad również jadły w ciszy.
Podskoczyłaś lekko, czując czyjąś dłoń na swoim kolanie. Spojrzałaś na Jinyounga, który patrzył na Ciebie z zatroskaniem. Westchnął, gdy posłałaś mu delikatny, wymuszony uśmiech i odwrócił się w stronę swoich rodziców.
Jinyoung odchrząknął niezręcznie.
- Um, _______ wybiera się na Seoul National University. Imponujące, prawda? - spytał, gdy oboje jego rodzice spojrzeli na Ciebie.
- Och, to nie takie imponujące - odparłaś cicho. - Miałam po prostu szczęście, że mnie przyjęli.
- Nie, to imponujące - powiedział nagle pan Jung.

Napięcie wisiało w powietrzu.

- Um, co studiujesz? - spytała pani Jung, chcąc rozluźnić atmosferę.
- Humanistykę - uśmiechnęłaś się.
- O, to naprawdę interesujące - odwzajemniła uśmiech, wlepiając wzrok w swój talerz. Posłałaś jej lekki uśmiech, mimo że wiedziałaś, że go nie zobaczy.

Jinyoung przygryzł wargę, gdy usłyszał jak wzdychasz. Po prostu czuł, że Twoja szczęśliwa aura przygasa, a to raniło jego serce.

Oboje wiedzieliście, że jego rodzice nie akceptowali waszego związku, nawet, jeśli byli zbyt mili, aby powiedzieć to głośno. Jinyoung zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo starałaś się o akceptację jego rodziców. Bez niej wasz związek byłby skazany na porażkę.

- Nie zapytaliście nawet, jak się poznaliśmy - powiedział szybko Jinyoung, spoglądając na swoich rodziców i mając nadzieję, że chociaż ten temat ich zainteresuje.

- Nie sądzę, aby chcieli usłyszeć tę historię - odparłaś cicho.
- Tu ma rację - usłyszałaś jego mamę szepczącą do siebie.

Jinyoung spojrzał na swoją matkę, posyłając jej karcące spojrzenie, podczas gdy twoje serce spłynęło gdzieś do żoładka. Po tym jednym zdaniu ich akceptacja i wasz związek otrzymały wyrok. Próbując uciec, spojrzałaś na swój zegarek.

- Powinnam już iść - powiedziałaś szybko, sięgając po swoją torebkę.

Jinyoung oderwał swój wzrok od kobiety siedzącej przed nim i spojrzał na Ciebie.

- Mam jutro bardzo ważny egzamin, do którego muszę się przygotować - skłamałaś i obróciłaś się w stronę jego rodziców. - Dziękuję za zaproszenie. Ile mam zapłacić za kolację?

Jego rodzice, zaskoczeni Twoim pytaniem, patrzyli tępo, jak szukasz w torebce portfela. Już miałaś go wyciągnąć, gdy dłonie Jinyounga zatrzymały Twoje.

- Nie musisz płacić - pokręcił głową.
- Okej - szepnęłaś i wstałaś od stołu.
- Dziękuję jeszcze raz - ukłoniłaś się nisko obojgu rodzicom i wymuszenie uśmiechnęłaś się do Jinyounga, zanim ruszyłaś w stronę wyjścia z restauracji.

Nikt nie odezwał się słowem, gdy Ty wychodziłaś z budynku.
Jego rodzice spojrzeli na siebie, zanim zwrócili wzrok na swojego syna, który trzymał pięści zaciśnięte na kolanach.

- Jeden wieczór - powiedział Jinyoung, przerywając ciszę i powstrzymując się od patrzenia na swoich rodziców. - Prosiłem tylko o jeden wieczór, podczas którego zapomnielibyście, że nie jest Koreanką i traktowalibyście ją jak zwykłą osobę. A wasza dwójka nie mogła zrobić nawet tego.
- Jinyoung - westchnął jego ojciec.
- Nic nie mów - chłopak przerwał mu szorstko, potrząsając głową. - I tak ze mną zerwie.
­- Czemu miałaby to zrobić? - spytała jego matka, nagle czując się zmieszana.
- Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak dużo znaczy dla niej wasza akceptacja - oznajmił zmęczony, zanim wyłożył się na krześle i ponownie potrząsnął głową. - Nieważne. I tak już nic mi nie pomoże.

Pani Jung przygryzła wargę, po czym szybko wstała i udała się w stronę wyjścia.

~*~*~*~


Pocierałaś swoje ręce, czekając na taksówkę. Mentalnie biłaś się po głowie, że zareagowałaś tak pochopnie i wybiegłaś z restauracji. "Prawdopodobnie mnie teraz nienawidzą", westchnęłaś i wbiłaś wzrok w swoje stopy.
Podniosłaś głowę, gdy kątem oka zobaczyłaś parę reflektorów. Weszłaś na jezdnię, gdy taksówka zatrzymała się tuż przed Tobą.

Już miałaś pociągnąć za klamkę, gdy poczułaś dłoń opadającą na Twoje ramię. Odwróciłaś się, a Twoje oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyłaś przed sobą zdyszaną panią Jung.

- Och, pani Jung - szybko ukłoniłaś się jej.
- _________ - wysapała.

Spojrzałaś na nią, czekając na to, co powie.

- _________, proszę, nie jedź - powiedziała, łapiąc oddech. - Wiem, że nie masz jutro żadnych egzaminów.

Przygryzłaś wargę i ponownie stanęłaś na chodniku, rzucając kierowcy przepraszające spojrzenie.

- Przepraszam za dzisiejsze zachowanie moje i mojego męża - dodała.
- Och, nie, w porządku - potrząsnęłaś głową.
- Nie, nie jest w porządku  - zaoponowała. - Nie powinniśmy byli się tak zachowywać.

Nie odzywałaś się wiedząc, że nie możesz zrobić nic innego jak tylko się z nią zgodzić.

- Po prostu...- urwała, porządkując myśli. - Byliśmy trochę zszokowani, kiedy dowiedzieliśmy się, że Jinyoung umawia się z...
- Dziewczyną zza granicy - zasugerowałaś.
- Tak - kiwnęła głową - Ale i tak nasze zachowanie było nie do przyjęcia. Myślę, że po prostu byliśmy zbyt przejęci faktem, że jesteś...
- Polką - uśmiechnęłaś się.
- ... więc nawet nie próbowaliśmy Cię poznać - dokończyła.
Skinęłaś głową.
- Spodziewałam się tego i rozumiem to. To znaczy jestem całkiem pewna, że każdy inny rodzic zareagowałby tak samo.

Pani Jung posłała Ci ciepły uśmiech.

- Zdecydowanie jesteś promienną, dobrze wychowaną dziewczyną i mogę Ci powiedzieć, że Jinyoung naprawdę Cię uwielbia. Więc, zechciałabyś wrócić do środka? Możemy zacząć od początku?

Obdarzyłaś ją szczerym uśmiechem.

 - Z chęcią. Dziękuję.

Otworzyłaś oczy szerzej w szoku, gdy złapała Cię pod ramię, ale uśmiechnęłaś się, dając się jej poprowadzić do środka.

niedziela, 24 marca 2013

"Zazdrość"


 Zadziwia mnie dzisiejsza pogoda. Niebo jest niebieskie, słoneczko świeci. Wydawać by się mogło, że jest pięknie. Ale nie. Zły termometr wskazuje, że w tym pięknym otoczeniu jest jakieś 8 stopni na minusie. Żyć nie umierać -,-' No, ale cóż. Nad pogodą nie zapanujesz.
Scenariusz dedykowany Paulinie ♥
Szkoda, że nie jest tu wspomniane nic o GOŁĘBIU~ :D


Gwiazda: G.O. (MBLAQ)
Tytuł: Zazdrość
Oryginalny tytuł: When he finds out your ex is one of his group members.
Autor: Telli
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka:
Este
Korekta: Fuko

- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?! Wiesz, jak bardzo oszukany się teraz czuję?! - G.O. nie był w najlepszym humorze. Dopiero co dowiedział się, że zanim zostaliście parą, umawiałaś się w liceum z Joonem. Tak naprawdę to nawet nie były randki, bo żadne z was nie brało tego na poważnie, ale niestety G.O. tego nie rozumiał.

- Oppa, proszę, uspokój się. Powiedziałabym Ci, gdybym uważała to za ważne - odparłaś ze spokojem. Spojrzał na ciebie zszokowany.

- Nieważne?! Jak możesz tu siedzieć i tak po prostu mówić, że to nieważne?! - zaczął wymachiwać rękoma, chodząc w tę i z powrotem po pokoju.

- Bo to nieważne!  - próbowałaś go przekonać. - Nic się między nami nie wydarzyło. Nie byliśmy ze sobą na tyle blisko, by COŚ się wydarzyło. Właśnie dlatego to nie było ważne - spojrzał na ciebie, podchodząc bliżej i warknął.

- Dobrze, zobaczmy jak "poważne" to było. Dotknął cię? - nie mogłaś uwierzyć, że o to pyta.

- Trzymał mnie za rękę raz lub dwa, ale nic więcej.

- Całowałaś się z nim? - skrzywiłaś się, słysząc jego ostry głos. - Zrobiłaś to?!

- Nie.

- NIE?! - krzyknął do ciebie.

Rozpłakałaś się. Jeszcze nigdy nie widziałaś go w takim stanie. Wówczas do pokoju wszedł Seungho. Stał na korytarzu i zastanawiał się, czy powinien interweniować, czy nie. On też wiedział, że przyjaźniłaś się z Joonem w liceum. TYLKO przyjaźniłaś. Byłaś ulubienicą lidera, odkąd się pojawiłaś i gotowałaś oraz sprzątałaś nie tylko dla G.O, ale też dla nich. Byłaś miłą dziewczyną i zdawał sobie sprawę, że nie zasługujesz na takie traktowanie.

- Wystarczy, Byung Hee - powiedział spokojnym głosem, próbując go uspokoić.

- Kim jesteś, by mówić mi, że powinienem się uspokoić?! Nie powiedziała mi o tym! - krzyczał do lidera.

- Nie krzycz na mnie - powiedział ze spokojem. - Powiedziała Ci, prawda? Mówi, że nic się między nimi nie wydarzyło, więc tak było. Nie powinieneś być szczęśliwy, że wybrała ciebie, zamiast Joona? Byli tylko dzieciakami, a sam ich związek nie był poważny. Dlaczego nie możesz puścić tego w niepamięć?

G.O nie odpowiedział. Wciąż płakałaś, gdy spojrzał na ciebie. Wręcz nienawidził twoich łez, ale wciąż był wściekły i wyszedł z pokoju.

- Oppa... nie zostawiaj mnie! - zawołałaś do niego. Niemal poczułaś jak twoje serce roztrzaskuje się na miliony kawałeczków, gdy trzasnął drzwiami.

~*~*~*~


Zbiegł po schodach i wyszedł z budynku. Wiedział, że nie może się oddalać bez ochrony, nie narażając się na "spotkanie" z fanami. Musiał w spokoju pomyśleć, więc poszedł na spacer dookoła budynku. Ciągle wyobrażał sobie sytuacje, które nie miały miejsca. Myślał o tym, że byłaś z Joonem. O chłopaku, dotykającym Twojego ciała, całującym Twoje usta... Doszło nawet do tego, że zaczął myśleć o tym, jak się ze sobą kochacie i bierzecie ślub! Wszystko, co chciał zrobić jako twój chłopak, w jego wyobraźni zrobił już Joon. Powiedziałaś mu przecież, że nic się między wami nie wydarzyło, ale nie myślał w tej chwili wystarczająco jasno, by to przyswoić. W przebłyskach widział cię roznegliżowaną i dotykaną przez Joona. Łzy napłynęły mu do oczu, a on sam czuł się zdruzgotany tym wszystkim. Jego marzenia właśnie zniknęły bezpowrotnie, a on sam nie mógł nic zrobić, by to powstrzymać.

~*~*~*~


Wciąż siedziałaś tam, gdzie cię zostawił. Seungho położył Ci rękę na ramieniu, chcąc cię w jakikolwiek sposób pocieszyć. Wiedziałaś, że rujnujesz w tym momencie swój makijaż, ale nie mogłaś przestać płakać. Nigdy nie widziałaś G.O. aż tak wściekłego. Zawsze był spokojny i delikatny w stosunku do ciebie.

- _____ - podniosłaś głowę i zobaczyłaś Joona. - Przepraszam. Naprawdę przepraszam. Nie wiedziałem, że hyung mógłby tak zareagować - usiadł na podłodze, obok krzesła, na którym siedziałaś.

- Nie mogłeś wiedzieć. Zresztą ja też nie - powiedziałaś.

~*~*~*~


G.O. wciąż był na zewnątrz, siedząc na parkingu, gdy Thunder i Mir wrócili do domu.

- Hyung, co ty tu robisz? Wszystko w po... Czy ty płaczesz? - zapytał Mir, podchodząc bliżej G.O.

- Okłamała mnie - wyszeptał, wciąż płacząc.

- Kto? - zapytał Thunder, siadając na ziemi z Mirem i kładąc obok torbę z zabawkami. - ____ noona? Niby w czym cię okłamała?

- Zanim była ze mną, umawiała się z Joonem - powiedział żałośnie.

- To nieprawda, hyung - stwierdził Mir. G.O. spojrzał na niego.

- Co masz na myśli, mówiąc, że to nieprawda? Gdy byliśmy na górze sama powiedziała, że...

- Nie umawiali się. Jej młodsza siostra chodziła ze mną do klasy. Opowiadała mi o tym. Jej przyjaciółka naciskała, aby poszła na randkę z Joonem, ale ona tego nie chciała. I opowiedziała o tym wszystkim siostrze, która na następny dzień opowiedziała to wszystko mi. To było straszne. Czuła się z nim cholernie dziwnie i niekomfortowo. Więc nie powinieneś się o to martwić, hyung. Joon-hyung czuł się tak samo. Poszedł z ____ nooną na to spotkanie, bo chciał się poradzić w jakiejś sprawie. Oni nigdy nie byli ze sobą w ten sposób, w jaki ty teraz z nią jesteś. Wracaj na górę, hyung. Jest zimno, a ja jestem głodny - wstał i otrzepał  spodnie, po czym pomógł wstać Thunderowi. Zostawili go na zewnątrz samego.

To prawda? Mógł być tak zaślepiony zazdrością, że źle ocenił sytuację? Czuł się okropnie, wiedząc, że stracił nad sobą kontrolę. Czuł się jak cholerny dupek, gdy przez niego zaczęłaś płakać. Nienawidził, gdy płakałaś, a teraz dochodził do tego fakt, że to przez niego. Wstał i wrócił do domu, a gdy wszedł do pokoju zobaczył Joona, który siedział przy twoich nogach i  Seungho stojącego za tobą. Poczuł, jak krew zawrzała w jego żyłach na widok blondyna.

- Odsuń się od mojej dziewczyny - powiedział, wchodząc do pokoju i próbując odciągnąć od ciebie chłopaka. - Nie zbliżaj się do niej nigdy więcej. Ona jest moja, rozumiesz?! Moja, nie możesz jej mieć! - spojrzałaś na niego i nagle twoje uczucia zmieniły się o 180 stopni. Już nie byłaś smutna, a jedynie cholernie na niego wściekła. Podeszłaś do niego i uderzyłaś go w twarz.

- Nie waż się! Nie waż się tak mówić do Joona! Nigdy nie był dla mnie nikim więcej, jak tylko dobrym przyjacielem. Przez twoją zazdrość zmieniłeś się w cholernego drania! Jak śmiesz?! Jak mogłeś pozwolić, bym przez ciebie płakała? Jak śmiesz kwestionować to, że cię kocham?! Jak w ogóle możesz grozić koledze z zespołu?! Jak?! - płakałaś, czując się kompletnie załamana. - On nigdy mnie nie dotknął, do cholery, ja go nigdy nie dotknęłam! Nie całowaliśmy się, nigdy nie byliśmy parą! Poszliśmy tylko na jedną randkę, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście moglibyśmy się ze sobą umawiać. Ale oboje zrozumieliśmy, że będzie lepiej, jeśli pozostaniemy przyjaciółmi.

- Ja... ja... - G.O jąkał się, nie wiedząc co powiedzieć. Był całkowicie zszokowany twoim wybuchem. Ani Joon, ani Seungho nie ruszyli się by cię powstrzymać.

- Kocham cię, rozumiesz?! Ciebie! Nie Joona, nikogo innego, tylko ciebie! To z tobą chcę być, to ty jesteś tym, którego pocałunków pragnę i w którego ramionach chcę zasypiać każdej nocy! Ty ignorancki dupku! - krzyczałaś na niego, aż brakło Ci oddechu.

- Przepraszam, ____ - ah. Naprawdę, naprawdę mi przykro... - to wszystko, co był w stanie z siebie wydusić.

- I dobrze, draniu! - pękłaś. Skrzywił się na twoje słowa, a ty prawie źle się poczułaś, mówiąc to. Prawie. Seungho skinął Joon'owi głową i oboje wyszli.

- Joon-ya, ja... przepraszam, że na ciebie krzyczałem - powiedział G.O, nie odrywając od ciebie wzroku.

- W porządku, hyung. Mam nadzieję, że pewnego dnia znajdę kogoś, kto pokocha mnie tak, jak ____ ciebie - powiedział cicho i wyszedł za liderem.

- ____ - ah - zaczął.

- NIE! Nie mów nic więcej. Już wystarczająco dużo się od ciebie dziś nasłuchałam! - powiedziałaś. Podeszłaś bliżej niego, a on tylko czekał, aż znowu go uderzysz. - Pocałuj mnie - wyszeptałaś, będąc blisko niego.

Spojrzał na ciebie, nie dowierzając temu, co usłyszał. Podeszłaś do fotela, na którym wcześniej siedziałaś, by wyjąć chusteczkę z torebki. Chciałaś zetrzeć z twarzy łzy, które mieszały się z makijażem, przez co zapewne wyglądałaś strasznie. Wrzuciłaś chusteczkę z powrotem do torebki i podeszłaś do niego, widząc, że nie ruszył się nawet o centymetr.

- Pocałuj mnie, teraz - powtórzyłaś. Uniósł ręce, nie wiedząc, co zrobić. Gdy się zawahał, westchnęłaś zirytowana i złapałaś go za koszulę, przyciągając do pocałunku. Wasze usta zderzyły się ze sobą, łącząc się w namiętnym pocałunku. Jęknął w twoje usta i objął cię.

- Kocham Cię, rozumiesz? Tylko ciebie - wyszeptałaś w jego usta.

- Tak, rozumiem. Jesteś moja. Stuprocentowo moja - odpowiedział.

- Nikt nie będzie mnie dotykał, nikt nie będzie mnie całował. Tylko ty. Jesteś moją pierwszą miłością i mam nadzieję, że już zawsze będziemy razem. Kocham cię, Byung Hee Oppa. Nie zapominaj o tym.

- Nie zapomnę, obiecuję. Co mogę zrobić, aby Ci to wynagrodzić? - zapytał, głaszcząc cię po plecach.

- Nie musisz nic robić. Po prostu zaakceptuj to, że Joon jest moim przyjacielem - powiedziałaś z powagą, patrząc mu w oczy.

- W porządku - powiedział. - Wiesz, mam nadzieję, że w końcu wszystko między nami będzie dobrze.

- Powinieneś wiedzieć, że to był mój pierwszy... - szepnęłaś. Odsunął cię, patrząc na ciebie z nadzieją. - Tak, to był mój pierwszy pocałunek. Warto było na niego czekać - uśmiechnął się i ponownie przyciągnął cię do siebie.

piątek, 22 marca 2013

"Ryzyko"


Ponownie wita was Este~ Ostatnio strasznie dużo tłumaczę zamiast pisać i zaniedbuję swojego drugiego bloga :c Ale prawie skończyłam opowiadanie, więc może się tam coś niedługo pojawi. A tymczasem przedstawiam wam scenariusz z Krisem~

Gwiazda: Kris (EXO)
Tytuł: Ryzyko
Oryginalny tytuł: Risk
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka:
Este
Korekta: Fuko


Oparłaś policzek na dłoni, wpatrując się tępo w nauczycielkę, która pisała coś na tablicy umiejscowionej z przodu klasy. Z trudem utrzymywałaś otwarte oczy, gdy mówiła o motywach lektury, którą wasza klasa właśnie przerabiała. Podskoczyłaś na krześle, gdy poczułaś, że ktoś cię szturchnął. Obróciłaś głowę i posłałaś gniewne spojrzenie siędzącemu obok ciebie Krisowi. Przysunął swój zeszyt bliżej ciebie i ponownie zwrócił swoją uwagę na nauczyciela.

"Nie zasypiaj. Chyba nie chcesz mieć kłopotów, prawda?"

Wywróciłaś oczami, przypominając sobie, że kilka dni temu również przysypiałaś na tych samych zajęciach i o mało co nauczycielka nie wlepiła Ci nagany. Na całe szczęście byłaś jedną z najlepszych uczennic w klasie, więc jakoś uszło Ci to płazem.

Wyciągnęłaś długopis z piórnika i zaczęłaś pisać wiadomość pod jego niechlujnym pismem.

"Cóż, nie miałabym kłopotów, gdybyś tylko mnie obudził. Co z ciebie za przyjaciel? :("

Kris wywrócił oczami i potrząsnął głową.

"Będziesz miała nauczkę"

"Cóż, przepraszam, tatusiu"

Pokazałaś mu język, a on posłał Ci rozdrażnione spojrzenie. Odkąd byliście dziećmi, Kris zawsze cię karcił albo prawił kazania o nawet najmniejsze błędy. Pewnego razu, gdy powiedziałaś do niego "tato" strasznie się zdenerwował i od tamtej pory, żeby zrobić mu na złość, zwracałaś się do niego w ten sposób.

"Nie nazywaj mnie tak"

"Nie lubisz tego?"

Kris niemal słyszał jak zadajesz mu to pytanie. Sapnął z irytacją, upuszczając długopis, który potoczył się po blacie.

- Może Kris? - chłopak wyprostował się na krześle, spoglądając lekko zdezorientowany na nauczycielkę stojącą z przodu klasy. - Więc? - zapytała.

- Um, przepraszam. Może pani powtórzyć pytanie? - wyjąkał. Zachichotałaś, krzywiąc się jednak, gdy kopnął cię pod stołem. Nauczycielka westchnęła.

- Główni bohaterowie naszej lektury dorastali razem, wychowując się prawie niczym rodzeństwo. Czy według ciebie możliwym jest, aby zakochali się w sobie, mimo tego faktu?

Zacisnęłaś usta, zastanawiając się nad odpowiedzią. Istnieje cieńka linia dzieląca miłość romantyczną, a miłość platoniczną, zwłaszcza, gdy te dwie osoby razem dorastały. Automatycznie pomyślałaś o swojej relacji z Krisem i powróciłaś myślami do wydarzenia z zeszłego tygodnia.

~*~*~*~
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał cicho. Spojrzałaś na niego w szoku.
- Co?
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał ponownie. Jego głos brzmiał łagodniej, niż wcześniej.
- Kris, nie wiem - przygryzłaś wargi.
- Och - spuścił głowę, patrząc się w talerz. - Okej.
Ogarnęła cię panika, gdy zobaczyłaś jego zakłopotany wyraz twarzy.
- Kris, to nie tak...
- Nie, rozumiem - spojrzał na ciebie i uśmiechnął się delikatnie. - Gdybyś kiedyś zmieniła zdanie po prostu daj mi znać, dobrze?
I jak gdyby nigdy nic zaczął mówić o meczu koszykówki, który oglądał ostatnio w telewizji.
~*~*~*~


Spojrzałaś na niego i mogłaś wręcz zobaczyć, jak trybiki przeskakują w jego głowie, gdy zastanawiał się nad odpowiedzią. Większość klasy nie wiedziała, jak ciężko może mu przyjść odpowiedź na to pytanie, ale ty zdawałaś sobie z tego sprawę.

Zawsze myślałaś, że Kris wygląda świetnie. Twoje serce zawsze przyśpieszało, gdy widziałaś go skoncentrowanego na czymś, kiedy marszczył brwi, bądź przygryzał wnętrze policzka. Według ciebie właśnie wtedy wyglądał atrakcyjniej, niż gdy ze złośliwym uśmieszkiem na ustach flirtował z przypadkowymi dziewczynami na korytarzu. Byłaś zła i... zazdrosna, ale odsunęłaś od siebie te uczucia, bo chłopak w końcu namyślił się nad odpowiedzią.

- Myślę, że to możliwe - powiedział. - Dwie osoby mogą obdarzyć się romantycznymi uczuciami, nawet, jeśli znają się od urodzenia. Według mnie wszystko zależy od tego, czy są gotowi podjąć to ryzyko stworzenia związku.

Skrzywiłaś się, gdy dobiegły cię te wszystkie westchnienia rozmarzonych dziewczyn, które wlepiały cielęcy wzrok w Krisa. Denerwowało cię to, że widziały w nim już nie tylko przystojną twarz, ale też jego inteligencję. Do tej pory tylko ty wiedziałaś o nim wszystko.

- Bardzo interesujące - nauczycielka skinęła głową. - Czy ktoś ma jakieś uwagi, co do rozumowania Krisa?

Podniosłaś rękę, szokując tym Krisa.

- Och, tak, ____? - zdziwiona, udzieliła Ci głosu.

- A co, jeśli to nie wyjdzie? Tak jak w tej powieści? Dziewczyna dopiero po latach uświadomiła sobie, że go nie kocha - argumentowałaś.

- Więc, w takim razie, jeśli naprawdę ją kochał, nie ważne, czy miłością platoniczną, czy romantyczną, powinien to zrozumieć i wszystko byłoby dobrze - stwierdził.

Obróciłaś się na krześle w jego stronę.

-  Nie chciała go ranić, zrywając z nim, ale też nie chciała okłamywać i jego i siebie. Była tak zagubiona, że skończyła popełniając samobójstwo!

Kris zacisnął zęby, domyślając się, że nie mówicie już tylko o problematyce lektury.

- Cóż, nie wszyscy tacy są. Niektórzy rozmawiają ze sobą, zanim pójdą i zrobią coś tak niebezpiecznego.

Reszta klasy łącznie z nauczycielką wpatrywali się w waszą dwójkę, całkowicie pochłoniętą wymianą zdań.

- Ale czy byłbyś w stanie podjąć to ryzyko? - rzuciłaś do niego.

- Oczywiście! - wykrzyknął.

- Naprawdę? - zmrużyłaś oczy. - Chciałbyś? Dlaczego?

- Bo ją kocham - patrzył prosto w twoje oczy. - I wiem, że ona kocha mnie.

Oszołomiona milczałaś przez krótką chwilę, aż z transu wyrwał cię dzwonek sygnalizujący koniec lekcji. Zmieszana, patrzyłaś na blat biurka.

- No, to była dyskusja! - wykrzyknęła radośnie nauczycielka. - Dobra robota. Pamiętajcie, żeby zapisać wasze przemyślenia!

Szybko spakowałaś swoje rzeczy i wybiegłaś z klasy. Słyszałaś jak mocno bije Ci serce, gdy kierowałaś się w stronę wyjścia ze szkoły.

- ____ - słyszałaś, jak woła cię Kris. Próbowałaś przyśpieszyć tempo, ale twoje krótkie nogi nie mogły się równać z jego szczudłami. Złapał cię za ramię i pociągnął w stronę innego korytarza, na co mu pozwoliłaś. Poluzował swój uścisk, gdy wyszliście na szkolny dziedziniec. Oboje nie odzywaliście się przez kilka minut, usilnie próbując wypalić wzrokiem dziurę w chodniku.

- Naprawdę aż tak się boisz? - zapytał nagle Kris, patrząc na ciebie. Skinęłaś powoli głową. - Dlaczego? - zapytał, powoli podchodząc do ciebie.

Wzruszyłaś ramionami nic nie mówiąc.

- Dalej, ____-ah, wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko - zatrzymał się niecały metr przed tobą.

- Co, jeśli nagle sobie uświadomisz, że nie kochasz mnie w ten sposób i cię stracę? - wymamrotałaś, skupiając się na drzewie po twojej prawej stronie. - Nie chcę na to pozwolić.

Kris złapał cię za podbródek i zwrócił twoją twarz do siebie.

- Nigdy mnie nie stracisz. Za bardzo cię kocham.

- Naprawdę? - zapytałaś, niczym małe, przerażone dziecko. Westchnął, obejmując cię i przyciągając bliżej siebie.

- Naprawdę.

Zrelaksowałaś się, słysząc, że mówi prawdę, ale szczerze mówiąc, to nie wierzyłaś, że Kris by cię kiedykolwiek okłamał. Nie wiedziałaś dlaczego, po prostu to czułaś. Objęłaś go w pasie, kładąc głowę na jego piersi.

- Wciąż mogę zmienić zdanie? - zapytałaś cicho. - Co do bycia twoją dziewczyną?

Podniosłaś głowę, widząc, że Kris wpatruje się w ciebie z czułością.

- Oczywiście, że możesz.

czwartek, 21 marca 2013

"... z twojego powodu"



Z okazji pierwszego dnia wiosny, przed wami scenariusz z Sandeulem~ Tak naprawdę, tłumaczyłam go jako pierwszy, ale z racji treści, stwierdziłam, że idealnie nada się na tą okazję. Życzę wam cudownej wiosny, pełnej szczęścia, miłości i pięknej pogody. Hwaiting! <3

Gwiazda: Sandeul (B1A4)
Tytuł: ... z twojego powodu
Oryginalny tytuł: Because of you
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka:
Este
Korekta: Fuko

Po całym zamieszaniu spowodowanym promocją ich najnowszego albumu, chłopcy z B1A4 dostali kilka tygodni wolnego, aby odpocząć i nabrać sił, zanim zaczną przygotowania do ich kolejnego powrotu. Sandeul nie mógł być szczęśliwszy, kiedy usłyszał te wieści od CEO WM. Główny wokalista mógł wreszcie wrócić do Busan i odwiedzić swoją rodzinę i przyjaciół. Ale po tygodniu spędzonym w rodzinnym mieście zdecydował się wrócić do Seulu, by spędzić trochę czasu z dziewczyną, która skradła jego serce: tobą. Tak więc wylegiwał się na kanapie, w mieszkaniu, które razem dzieliliście i skakał po kanałach telewizyjnych, szukając czegoś ciekawego.

- Ach, to jest życie - pomyślał Sandeul. - Dwa tygodnie z ____-ah, żadnego stresu, przespane noce i w końcu - zero pracy!
- Oppa! - zawołałaś, siadając obok niego na kanapie i kładąc głowę na jego ramieniu.
- Tak, jagiya? - zapytał Sandeul z uśmiechem na twarzy.
- Wiesz jaki dziś jest dzień?
- Hmm, środa? - skinął głową, przytakując sobie.
- I...?
- Twój dzień wolny od pracy?
- I...? - zapytałaś znowu, dając mu znak dłonią, aby kontynuował.

Sandeul myślała gorączkowo, aby przypomnieć sobie, co takiego szczególnego było w akurat tym dniu tygodnia. To na pewno nie były ani twoje, ani jego urodziny. A już na pewno nie wasza rocznica. W końcu poddał się.

- Przepraszam, ____-ah, nie pamiętam. Co takiego dzisiaj jest?
- To równonoc wiosenna! - zabrała głowę z jego ramienia, posyłając mu promienny uśmiech.
- Co? - zmieszał sie. Co takiego szczególnego było w równonocy wiosennej?

Westchnęłaś zirytowana.

- To znaczy, że dzisiaj jest pierwszy dzień wiosny, oppa! I wiesz co to znaczy...

Mogłaś wręcz usłyszeć, jak trybiki pracują w głowie twojego chłopaka, gdy uświadomił sobie, dlaczego byłaś tak zadowolona z faktu pierwszego dnia wiosny. Sandeul powoli obrócił się w twoją stronę.

- O, nie...
- WIOSENNE PORZĄDKI!!!

Zeskoczyłaś z kanapy, stając przed nim i opierając dłonie na biodrach. Na twojej twarzy widniał uśmiech jeszcze szerszy, niż kilka minut temu.

- Ach! Jagiya, wae?! - skarżył się Sandeul, wymachując rękami i nogami w akcie protestu i przyjmując zbolały wyraz twarzy. Zdjęłaś ręce z bioder, przestając się uśmiechać i wskazałaś oskarżycielsko palcem w stronę Sandeula.
- Oppa, przestań! Rok temu nie mogłeś mi pomóc, bo byłeś zbyt zajęty promocją "Baby, I'm sorry" i obiecałeś, że pomożesz mi w tym roku!
- Ale jagi-ah... - głos Sandeula został stłumiony, przez to, że leżał na kanapie twarzą w dół.
Nie wierzę, że to robię - pomyślałaś. Wypuściłaś powietrze z płuc, biorąc głębszy oddech.
- Deullie, prooooooszę~? - zapytałaś głosem, przepełnionym aegyo.

Nie patrz na nią, Junghwan. Jedno spojrzenie i już po tobie
- powtarzał w myślach, wtulając mocniej twarz w kanapę.

W mieszkaniu na parę minut zapadła cisza. Sandeul uniósł twarz, by zobaczyć cię klęczącą z dłońmi splecionymi pod brodą i patrzącą wprost na niego. Ale tym, co naprawdę go złamało, były twoje szczenięce oczy i wydęte wargi. Odwrócił się w twoją stronę, zasłaniając dłońmi twarz.

- Jesteś zbyt słodka.
- To znaczy, że mi pomożesz?
- Myślę, że tak - powiedział niechętnie.
- Yay! - zaśmiałaś się, ściągając go z kanapy. - Wciąż czekam na ten dzień, w którym moje aegyo przestanie na ciebie działać.

Sandeul zwiesił głowę w geście rezygnacji, idąc za tobą do sypialni, gdzie zaczęłaś wyczytywać z listy, co musicie zrobić.

- Dobrze. Więc wszystko, co musimy zrobić to wyprać pościel, pozamiatać podłogi, zetrzeć kurze, odkurzyć kanapę, umyć naczynia i gotowe!
- Tylko tyle? - zapytał, biorąc listę z twoich rąk.
- Tak. To wszystko.
- Nie wygląda tak źle - wymruczał pod nosem, czytając listę jeszcze raz.

Spędziliście następną godzinę na sprzątaniu sypialni i łazienki. Zdjęłaś pościel z łóżka i poszłaś ją włożyć do pralki. Oboje wzięliście się za zamiatanie podłóg i ścieranie kurzy zarówno na szafce nocnej, jak i na regale stojącym przy ścianie.  Po włożeniu mokrego prania do suszarki, poszliście do salonu, gdzie ścierałaś kurze, podczas gdy on odkurzał.

- ____-ah - usłyszałaś głos Sandeula, mimo hałasowania odkurzacza.
- Tak? - zapytałaś, zmiatając kurz i śmieci do śmietnika.
- Nie sądzisz, że powinienem dostać jakąś nagrodę, za pomaganie Ci w sprzątaniu mieszkania?
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo mogłem pozwolić Ci samej sprzątać, ale tego nie zrobiłem.

Westchnęłaś, opierając miotłę o ścianę i obróciłaś się w jego stronę.

- Okej, co byś chciał?
- Pocałunek - powiedział, wskazując na swoje usta.
- Aigoo - pokręciłaś głową, ale jednak stanęłaś na palcach, dając mu jego "nagrodę". Gdy tylko twoje usta dotknęły jego, usłyszeliście dźwięk dochodzący z sąsiedniego pomieszczenia.

Ding!

- Och, pranie jest już gotowe!

Odsunęłaś się od niego i poszłaś do pralni, zostawiając Sandeula z opadniętą szczęką i zaskoczeniem, spowodowanym tym, że zostawiłaś go dla pościeli. Zaścieliłaś łóżko i oboje poszliście do kuchni. Wyciągnęłaś swoją listę z kieszeni.

- Wszystko, co zostało do zrobienia, to umyć naczynia. Ja zmywam, ty wycierasz? - skinął głową, a ty napełniłaś zlew wodą.

Mieliście całkiem niezły system. Ty szorowałaś i spłukiwałaś naczynia, a następnie przekazywałaś je Sandeulowi, aby je wytarł i włożył do szafki. Wszystko szło gładko, dopóki nie poczułaś pary ramion, otaczających twą talię. Wystraszona podskoczyłaś i o mało co nie upuściłaś talerza.

- Aish! Prawie upuściłam jeden z talerzy, który dała nam twoja matka! - skarciłaś go, dając mu kuksańca w bok. - I nie sądzę, byś dał radę wycierać naczynia, obejmując mnie!
- Moja droga ____-ah, mylisz się. Spójrz.

Sandeul wyjął talerz z twoich rąk, wytarł go, a następnie bezpiecznie umieścił w szafce nad twoją głową. Posłał Ci uśmieszek, który wręcz mówił "A nie mówiłem?". Potrząsnęłaś głową i obróciłaś się w stronę zlewu, wypełnionego mydlinami. Kontynuowałaś zmywanie naczyń, gdy usłyszałaś jego cudowny głos, kiedy zaczął śpiewać.

"Zachowuję się tak każdego dnia, jestem taki z twojego powodu.
Tak, to przez ciebie.
W tą chłodną noc, blask księżyca pada wprost na mnie
Nie mogę już dłużej czekać
Dzisiaj, słysząc o Tobie, znów spuściłem głowę.
Wciąż o Tobie myślę i powoli zaczynam już wariować.
W tą chłodną noc, blask księżyca pada wprost na mnie.
Nie mogę już dłużej czekać."*


Zachichotałaś, gdy zaczął wami bujać na boki, wciąż śpiewając, podczas gdy ty skończyłaś właśnie opłukiwać ostatni kubek. Kiedy już go wytarł i odłożył do szafki, odwróciłaś się w jego stronę, opierając o zlew.

- Dziękuję za to, że mi dzisiaj pomogłeś, oppa - powiedziałaś, patrząc mu w oczy. - Naprawdę to doceniam.
Sandeul uśmiechnął się w geście wdzięczności.
- Czy to znaczy, ze teraz dostanę swoją nagrodę?

Zaśmiałaś się, obejmując go za szyję i stanąwszy na palcach, pocałowałaś go w usta.
________________________________________________________________
*B1A4 - Because of you

wtorek, 19 marca 2013

"Ulubione"


Zbliża się wiosna (przynajmniej kalendarzowo) więc to idealna pora na robienie zdjęć - o tym też będzie ten scenariusz. Jest strasznie delikatny, ale mimo to naprawdę mi się podoba. Miłego czytania. ^^

Gwiazda: Daehyun (B.A.P)
Tytuł: Ulubione
Oryginalny tytuł: Favourite
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Este

Kiwałaś głową w rytm muzyki rozbrzmiewającej w twoich słuchawkach, rozwiązując zadania w swoim zeszycie.

- Zaczekaj! - Daehyun nachylił się nad stołem, kładąc ci rękę na ramieniu.

Ściszyłaś muzykę i wyjęłaś z ucha jedną słuchawkę, po czym spojrzałaś na niego.

- Co?
- Nie ruszaj się. Światło jest idealne. - Daehyun chwycił swój aparat i spojrzał przez wizjer. - Po prostu rób to, co wcześniej.
- Okej - wzruszyłaś ramionami i ponownie umieściłaś słuchawkę w uchu, po czym zaczęłaś czytać następne pytanie ze swojego zeszytu.

Siedzieliście na jednej z ławek w parku niedaleko jego domu. Wasza dwójka powinna właśnie uczyć się do nadchodzących testów, ale jak zwykle Daehyun zabrał ze sobą swój aparat i z nauki nic nie wyszło.
Potrząsnęłaś głową, gdy Daehyun robił ci zdjęcia. Za każdym razem opuszczał aparat i oglądał zdjęcia, zanim zaczął ponownie cykać fotki.

- Czy mogę się już ruszać?- spytałaś, próbując jak najmniej poruszać swoimi ustami tylko dlatego, że robił zdjęcia.
- Tak, w porządku - mruknął, oglądając zrobione przez siebie zdjęcia.

Rozluźniłaś się i spojrzałaś na swojego przyjaciela, gdy ten otworzył laptopa. Delikatnie uśmiechnęłaś się do siebie, widząc Daehyuna pochłoniętego przez swoje hobby. Zauważyłaś, że za każdym razem gdy oglądał zdjęcia zrobione przez siebie, zawsze miał w oczach ten uroczy błysk dumy, nieważne, co na nich było.

- Zdajesz sobie sprawę, że powinniśmy się uczyć, prawda? - przypomniałaś mu.
- Tak, poczekaj. - powiedział, wyjmując kartę pamięci ze swojego DLSR i wsadzając ją w miejsce z boku komputera. - Daj mi je tylko zrzucić.

W ciszy obserwowałaś go, jak klikał na touchpadzie i stukał palcami w klawiaturę.

- I... gotowe - uśmiechnął się i wyjął kartę, wsadzając ją z powrotem do aparatu.
- Wiesz co, zawsze cię z nim widziałam, ale nigdy nie widziałam zdjęć, które zrobiłeś - przekręciłaś głowę, patrząc na aparat leżący na stole.
- Chcesz spojrzeć? - spytał.
- Pewnie - odparłaś, odkładając swój ołówek na zeszyt.

Obeszłaś stół na około, a on odwrócił laptopa w twoją stronę, gdy usadowiłaś się obok.

­- Te są moje ulubione - powiedział, gdy przeglądałaś zdjęcia klikając strzałki na klawiaturze.

Zdjęcia nie miały szczególnego tematu, ale byłaś pod wrażeniem ich profesjonalizmu. Przewijałaś zdjęcia nieba, drobnych bibelotów i pozujących modelów.

- Och, czy to ja? - spytałaś, gdy zobaczyłaś zdjęcie dziewczyny odwróconej tyłem do obiektywu.
- Ach, tak - zawstydzony potarł dłonią kark.

Kontynuowałaś przeglądanie zdjęć, oglądając każde po kolei. Pamiętałaś, że do niektórych pozowałaś, ale pozostałe zostały zrobione bez twojej wiedzy. Daehyun prawdopodobnie zrobił je, gdy nie zwracałaś na niego uwagi.
Zatrzymałaś się na zdjęciu, gdzie śmiejąc się zasłaniałaś dłońmi usta i nos. To było zwykłe, czarno-białe zdjęcie i poza tobą nic więcej na nim nie było.

- To moje ulubione - cicho powiedział Daehyun.

Wgapiałaś się w ekran, czując, jak oblewa cię rumieniec.

- Dlaczego?
- Jest prawdziwe - przechylił głowę, podziwiając zdjęcie na ekranie. -  Nie da się podrobić takich emocji. Nie pamiętam, czemu się śmiałaś, ale po prostu wyglądasz na bardzo szczęśliwą. Uważam, że to zdjęcie jest uosobieniem szczęścia.
- Mm, rozumiem - kiwnęłaś głową i prędko przełączyłaś na kolejne zdjęcie tylko po to, aby poprzednie zniknęło ci z oczu.

- Są naprawdę dobre, Dae - uśmiechnęłaś się, szturchając go w ramię. - Ale myślę, że w tej mieszance jest za dużo mnie.
- Ale jesteś moją ulubioną modelką - odparł nieśmiało. -  Te, na których byli inni, jakoś nigdy mi się nie podobały.
- Czemu tak uważasz? - spytałaś, odsuwając się od niego i podpierając policzek dłonią.
- Nie wiem - wzruszył ramionami, pochylając głowę. - Prawdopodobnie dlatego, że nie są tak piękne jak ty - mruknął pod nosem.
- Coś mówiłeś? - pochyliłaś się, aby lepiej go usłyszeć.
- Ach, nic - pokręcił głową, zamykając ekran laptopa.

Nagle wyciągnęłaś rękę, chwytając jego aparat leżący na stole.

- Co robisz? ­- spytał, gdy włączyłaś go i ściągnęłaś pokrywkę z obiektywu.
- Zdjęcie - odparłaś, przysuwając się bliżej niego.

Daehyun wytrzeszczył oczy, a jego twarz pokryła się rumieńcem, kiedy objęłaś go ramieniem za szyję i przyciągnęłaś bliżej siebie. Wasze policzki stykały się ze sobą.
Spuścił wzrok, patrząc na stół i próbując uspokoić bicie serca.
Podniosłaś aparat, trzymając kciuk na przycisku.

- 1, 2, 3! - nacisnęłaś guzik.

Zabrałaś swoje ramię z szyi Daehyuna i opuściłaś aparat.
Ponownie zaczął oddychać i oblizał swoje wyschnięte usta, podczas gdy ty byłaś zajęta sprawdzaniem zdjęcia. Zaśmiałaś się do siebie, gdy zobaczyłaś fotkę.

- Zobacz.

Przytrzymałaś aparat przed Daehyunem, aby mógł obejrzeć zdjęcie i zachichotał, gdy je zobaczył. Na ujęciu zmarszczyłaś nos i zacisnęłaś usta, podczas gdy Daehyu patrzył w bok, a jego twarz była lekko zarumieniona.

- Myślę, że to moje ulubione - powiedziałaś, zabierając aparat.

Daehyun uśmiechnął się, widząc jaka szczęśliwa byłaś, gdy nadal podziwiałaś zrobioną przez siebie fotografię i rzucałaś drobne komentarze, śmiejąc się do siebie.

- Tak, moje też.

niedziela, 17 marca 2013

"Dubu"


Witam was dzisiaj już drugi raz~ Z racji pięknej pogody, która zawitała, a przynajmniej u nas, mam dla was kolejny scenariusz. Tym razem króciutki, ale myślę, że niezwykle miło się go czyta. Zapraszam~


Gwiazda: Myungsoo (Infinite)
Tytuł: Dubu
Oryginalny tytuł: Dubu
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko

Podekscytowany Myungsoo szedł ulicą z aparatem w ręce. Od zawsze lubił się przechadzać po mieście i uwieczniać aparatem zarówno nieznajomych na ulicy, jak i wspaniałe widoki. Wychodząc z mieszkania wziął głęboki wdech, chcąc poczuć piękny zapach miasta i ruszył w stronę pobliskiego parku.

W tym samym czasie, na drugim końcu miasta ty i twoja współlokatorka kłóciłyście się właśnie o to, która ma wyjść na spacer z twoim psem, Dubu. Ostatecznie jednak wypadło na ciebie. Jednak dużym zaskoczeniem było dla ciebie to, że mimo początkowej niechęci do wyjścia, gdy już znalazłaś się na zewnątrz cieszyłaś się z tego, że to właśnie ty miałaś wyprowadzić Dubu. Świecące słońce i delikatnie wiejący wiatr czyniły ten dzień wyjątkowo przyjemnym, więc stwierdziłaś, że zabierzesz suczkę na spacer do dużego parku w centrum miasta.

- Wah~ Dubu, dobrze zrobiłyśmy, że wyszłyśmy dziś na spacer, prawda? - Myungsoo odwrócił się, słysząc za sobą niezwykle uroczy głos. Zobaczył ciebie i Dubu, siedzące przy fontannie i zrobił zdjęcie. Był rozbawiony tym, jak się do niej zwracałaś. Mógł zobaczyć to, jak blisko siebie byłyście. Mimo tego, że ty i twoja współlokatorka razem zajmowałyście się suczką, odkąd była szczeniakiem, to jednak była ulubienicą właśnie twojej przyjaciółki. Zdecydował się zrobić wam więcej zdjęć.

- NIE, DUBU, WRACAJ! - krzyknęłaś, gdy smycz wyślizgnęła Ci się z ręki, a suczka sprintem ruszyła w kierunku gołębi przechadzających się po placu. Myungsoo wyjrzał z nad aparatu i zobaczył ciebie próbującą złapać psa. Zrobił jeszcze jedno zdjęcie, stwierdzając, że to wygląda uroczo i zdecydował się pomóc Ci złapać Dubu.

- Hej, mała, nie powinnaś uciekać swojej właścicielce w ten sposób - zobaczyłaś słodkiego... nie, MEGA słodkiego chłopaka, który właśnie mówił coś do Dubu. Powoli podeszłaś do niego, a on spojrzał na ciebie z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Masz naprawdę słodkiego psa.

- O-och, dziękuję - zarumieniłaś się.

Przechadzaliście się po parku, rozmawiając o Dubu lub o zamiłowaniu chłopaka do fotografii. Był tak zdeterminowany, by udowodnić Ci, iż jest świetnym fotografem, że przez następne piętnaście minut próbował zrobić wam świetną selcę.

- Jest! - uśmiechnął się, pokazując Ci perfekcyjne zdjęcie waszej trójki.

- O tak. Zajęło CI to tylko jakieś trzydzieści prób - drażniłaś się z nim, a on tylko chichotał.

Kontynuowaliście rozmowę, spacerując dookoła, a Myungsoo wciąż robił zdjęcia tobie i Dubu. Robiło się już dosyć późno i żałowałaś, że musisz już iść.

- No cóż, może spotkamy się ponownie - powiedziałaś, machając mu na pożegnanie. Chłopak podbiegł do ciebie i wręczył Ci mały kawałek papieru, a następnie musnął wargami twój policzek i uciekł. Byłaś zszokowana jego nagłym zachowaniem, ale Dubu szarpiąca za smycz szybko przywróciła cię do rzeczywistości.

Gdy wróciłaś do mieszkania okazało się, że twoja współlokatorka już wyszła do pracy. Zdecydowałaś się przeczytać karteczkę, którą dostałaś od chłopaka.

"Miło było cię dzisiaj poznać. Może poszlibyśmy na prawdziwą randkę? Hahaha. Zadzwoń"

Pod krótką wiadomością widniał numer jego telefonu.

Może powinnam częściej wychodzić z psem - zachichotałaś w reakcji na własną myśl. 

"Taneczny duet"

Na początek trochę się pokajam, bo miało być gotowe na piątek, ale byłam tak zmęczona tym tygodniem, że po prostu mi się nie chciało. Jeszcze obie miałyśmy w sobotę występ i no cóż... tak wyszło. W sumie teraz jest sobota, ale zanim wszystko zedytuję, wstawię, dam poprawki i inne pierdółki to będzie już niedziela ^^"
W planach mamy wstawiać scenariusze we wtorki, czwartki, soboty i niedziele, ale to chyba od przyszłego tygodnia, bo teraz trochę zaburzyłam rytm xD Tak, zawsze biedna Este. Ale nie przedłużając tego wstępu, którego zapewne i tak nikt nie przeczyta, zapraszam was do przeczytania scenariusza, który jest mi bliski, bo uwielbiam tańczyć~~
Enjoy~~



Gwiazda: Lay (EXO)
Tytuł: Taneczny duet
Oryginalny tytuł: Dance Duet
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Este
Korekta: Paulina~~ - ślicznie dziękujemy <3

Był tu. Jedyny chłopak, który przyprawiał cię o szybsze bicie serca. Sposób w jaki tańczył, płynność jego ruchów, której nikt w grupie nie potrafił naśladować. Yixing, lub Lay, jak go wszyscy nazywali, był prawdopodobnie najlepszym tancerzem w klasie. Prawie wszyscy uważali, że jesteś jedną z najlepszych tancerek w grupie, więc często cię komplementowali lub, gdy musieliście wybrać z grupy partnera, prosili o to ciebie lub Lay'a.

Dzisiaj przyjechałaś na zajęcia wcześniej i gdy weszłaś do sali Lay już tam był i rozgrzewał się do muzyki. Zawsze przychodził pierwszy.

- Omo~, przestraszyłaś mnie ____. Nie myślałem, że ktoś tu tak wcześnie przychodzi - powiedział, rumieniąc się.

O mój Boże, on zna moje imię - krzyczałaś w myślach.

Lay spodobał Ci się już na pierwszych zajęciach. Lubiłaś to, jaki był cichy, a jednocześnie ile emocji i słów przekazywał jego taniec.

Chłopak odchrząknął, przywracając cię tym samym do rzeczywistości.

-O-och, mianhae~ , ale akurat byłam w pobliżu coś komuś zanieść, a, że zeszło mi to krócej, niż myślałam, to zdecydowałam się przyjść wcześniej - uśmiechnęłaś się z zakłopotaniem. - Przepraszam, jeśli Ci przeszkodziłam. Tańcz dalej. Obiecuję, że nie będę Ci się naprzykrzać.

Zachichotał.

- Aniyo. Wiem, że jesteś jedną z najlepszych tancerzy w grupie. Chcesz też zatańczyć? - skinęłaś głową, odkładając swoją torbę na tyły sali i stanęłaś obok niego. Jednak niezbyt blisko, bo obawiałaś się, że gdybyś była choć trochę bliżej twoje serce by eksplodowało. Zresztą już teraz, będąc z nim sam na sam, o mało nie wyskoczyło Ci z piersi.

Ponownie włączył muzykę i zaczął tańczyć. Gdy piosenka się skończyła, dał Ci znak, że teraz twoja kolej. Strasznie się denerwowałaś tym, że masz od tak przed nim stanąć i zatańczyć, ale w końcu zdecydowałaś po prostu wczuć się w rytm. Uspokoiłaś się i po chwili dałaś się porwać muzyce.

Z uśmiechem obserwował uważnie każdy twój ruch. Od sposobu, w jaki twoje stopy sunęły po parkiecie, aż po szybki ruch rąk w powietrzu. Uśmiechnął się i postanowił do ciebie dołączyć. Nawet nie zauważyłaś, jak blisko siebie byliście, dopóki piosenka się nie skończyła. Twoja twarz była zaledwie kilka centymetrów od jego, gdy rozpocząć się kolejny utwór, wyrywając was oboje z oszołomienia. Oboje odwróciliście się zarumienieni. Jak na zawołanie do sali wszedł nauczyciel, a za nim pojawiła się grupka tancerzy. Trener rozpoczął zajęcia, a wszyscy uczniowie przepełnieni energią robili to, co kochają.

- Dobra, dzieciaki, postanowiłem was dzisiaj dobrać w pary. Do końca tygodnia będzie pracować nad układem, z którym wystąpicie w przyszły w piątek.

Podzielił wszystkich na dwuosobowe grupy i stało się to, czego się najbardziej obawiałaś. Twoim partnerem okazał się być facet, na którego widok twoje serce wariowało, Lay. Byłaś pewna, że kiedy tylko zostaniecie sami, by poćwiczyć, umrzesz na atak serca.

Oboje zgodziliście sie zostać po zajęciach, aby poćwiczyć choreografię w duecie. Nerwowo obserwowałaś zegarek, wiedząc, że zajęcia niedługo się skończą. Kiedy lekcja się skończyła, wszystkie motylki z twojego brzucha uleciały, zostawiając cię hiperwentylującą w jednym pomieszczeniu wraz z NIM.

- Dobra, możemy zaczynać? - skinęłaś głową, nie odzywając się, bo wiedziałaś, że jeśli tylko to zrobisz, twój głos się załamie, i do końca tygodnia będziesz zażenowana za każdym razem, gdy tylko go zobaczysz. 

Na początku nie mogliście się dogadać w sprawie piosenki, do której będziecie tańczyć, ale w końcu wybraliście jedną, w której oboje czuliście się swobodnie. Po chwili oboje żartowaliście i wygłupialiście się, gubiąc się w krokach, a ty nawet nie zwróciłaś uwagi na to, jak blisko siebie byliście. Po około czterdziestu próbach, wykonaliście ostatnią sekwencję kroków, kończąc w pozycji, w której byliście bardzo blisko siebie. Spojrzał Ci w oczy i pochylił się w twoją stronę.

O Boże, to się dzieje naprawdę - pomyślałaś, zamykając oczy.

I need you baby, baby, baby~

Zadzwonił twój telefon, zmuszając was do odsunięcia się od siebie. Podeszłaś do swojej torby i wyciągnęłaś go. Okazało się że to tylko twój głupi brat przypominał Ci, że jutro masz się spotkać z jego narzeczoną.
Odwróciłaś się, aby zobaczyć lekko zakłopotaną twarz Lay'a.

- Przepraszam za to...
- Nie, nie. Nie trzeba, jest okej. - Był wyraźnie rozczarowany tym, że twój telefon przeszkodził wam w chwili, na którą od dawna czekał.
- Dobra. Jest już późno i skoro mamy juz sporą część układu opanowaną... myślę, że wrócę już do domu - podniosłaś swoją torbę i ruszyłaś do drzwi.
- CZEKAJ! Odprowadzę cię do domu.
- Nie musisz tego robić~
- Jakim byłbym mężczyzną, gdybym pozwolił tak pięknej dziewczynie wracać tak późno do domu? - zanim zdążyłaś zaprotestować, że świetnie dasz sobie radę, złapał cię za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z budynku. Wydęłaś policzki sfrustrowana tym, że ten cholernie pociągający chłopak nie daje Ci wyboru. Spojrzał na ciebie i szturchnął cię w policzek.

- Aigoo, jaka słodka~ - odwróciłaś się zakłopotana w reakcji na jego komplement. Chłopak zarumienił się, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że powiedział to na głos.

Okay, Lay, możesz to zrobić... Od dwóch miesięcy widujesz sie z nią na zajęciach, po prostu jej to powiedz. To jest ten moment, na który czekałeś! W końcu jesteś z nią sam na sam - pomyślał.

Kontynuowaliście swój spacer ulicami Seulu, kierując się w stronę twojego domu. Odchrząknął, chcąc zwrócić na siebie twoją uwagę.

- ____ - powiedział. - Wiem, że to może wydawać się tak nagłe, ale naprawdę cię lubię. Od pierwszego dnia zajęć oczarował mnie zarówno twój wygląd jak i taniec. Nigdy nie zdobyłbym się na to, żeby do ciebie podejść i porozmawiać, więc cieszę sie, że wylądowaliśmy razem w parze.

Zamrugałaś, zastanawiając się, czy to co właśnie usłyszałaś to prawda, czy po prostu kolejny sen. Ale gdy spojrzałaś na jego twarz i zobaczyłaś, że przygryza dolną wargę, unikając twojego wzroku, zrozumiałaś, że mówił prawdę.

- Więc, co myślisz?
- Te-też cię lubię... już od pierwszych zajęć - zarumieniłaś się, zdając sobie sprawę, że oboje czuliście do siebie to samo już od dłuższego czasu.
- Naprawdę?! - skinęłaś głową, uśmiechając się. 
- Więc jeśli oboje czujemy do siebie to samo... - uśmiech nie schodził z jego twarzy. - Może dokończymy to, co zaczęliśmy wcześniej? - złapał cię za podbródek, podnosząc twoją twarz do góry i czule cię pocałował. Zrzuciłaś torbę z ramienia, owijając swoje ramiona wokół jego szyi i pozwalając, aby przyciągnął cię bliżej.

W myślach dziękowałaś waszemu trenerowi, że postanowił umieścić was w jednej grupie.

środa, 13 marca 2013

"Diabelski młyn"


Powiem wam, że przyjemnie się tłumaczyło, zwłaszcza, że Sehun to mój bias w EXO-K. ♥ Także miłego czytania!

Gwiazda: Sehun (EXO)
Tytuł: Diabelski młyn
Oryginalny tytuł: Ferris Wheel
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Este

- Stary, musisz ją niedługo poprosić, inaczej zrobi to ktoś inny.
- Taa, wiem.

Sehun chodził w tę i z powrotem po salonie swojego hyunga. Zastanawiał się, jak zaprosić cię na bal studencki. W końcu byłaś jego najlepszą przyjaciółką. Nie mógł zaprzeczyć temu, co do ciebie czuł. Przyjaźniąc się z tobą od pięciu lat wręcz niemożliwym było dalsze ukrywanie faktu, że jest w tobie zakochany. Każdy to widział. Ty jednak nie miałaś o tym pojęcia i nie zwracałaś na to uwagi.

- Dobra, chłopaki, mam pomysł! Ale możecie mi pomóc? Proszę! - powiedział Sehun głosem przepełnionym tyle aegyo, na ile było go stać.
- W porządku - odparł najstarszy, Suho.
- Okej, a więc plan jest taki...

-następnego dnia-

Leżałaś na kanapie zastanawiając się, co robić. Byłaś okropnie znudzona.
 I lost my mind~
Podskoczyłaś na dźwięk swojego telefonu i odebrałaś go po pierwszym sygnale.

- Słucham?
- O-och, cześć ___. Nie spodziewałem się, że tak szybko odbierzesz.

Zachichotałaś, słysząc zaskoczony głos swojego przyjaciela.

- Co dziś robisz, __________?
- ... Nic, nudzę się.
- Świetnie! Więc chodź ze mną do parku!
- Ale oppa~ W parku może być nudno...
- N-nie, nie będzie nudno.
- Może chodźmy do wesołego miasteczka?- błagałaś go głosem przepełnionym aegyo.
- Arasso, arasso, pójdziemy do wesołego miasteczka. Przyjadę po ciebie za 30 minut.
- Yay~! Do zobaczenia, oppa!

Skakałaś po całym mieszkaniu, ciesząc się, że masz coś do roboty i prędko się przygotowałaś.
W tym samym czasie Sehun odwrócił się do swoich hyungów, uśmiechając się. Potrząsnęli głową na myśl, jak szybko poddał się twojemu aeygo. Jego wyraz twarzy zdradził im cały przebieg rozmowy.

- Idą do parku rozrywki! - zawołał Chanyeol, wychodząc za drzwi.

                                              ~*~*~*~

Zniecierpliwiona czekałaś na Sehuna przed drzwiami swojego domu. W końcu czarny samochód zajechał na podjazd i wielki uśmiech zakwitł na twojej twarzy. Sehun wyszedł z wozu i powiedział, abyś się pospieszyła. Błyskawicznie znalazłaś się w samochodzie.
Kiedy dotarliście do bramy wejściowej parku byłaś tak podekscytowana, że chwyciłaś Sehuna za rękę i popchnęłaś go w stronę wejścia. Zarumienił się przez nagły kontakt, ale zaczął się śmiać z tego, jak bardzo byłaś urocza.

Przez następną godzinę ciągałaś Sehuna na każdą możliwą atrakcję. Zaraz po tym zrobiliście sobie przerwę od przejażdżek i zdecydowaliście się zagrać w jakąś grę.
- Omo! Oppa, spójrz na tą przesłodką pandę! Jest ogromna! - powiedziałaś, zafascynowana wielką pandą powieszoną za boiskiem do koszykówki.
Spojrzał na twoją twarz i uśmiechnął się. Bez ostrzeżenia wszedł na boisko i zapłacił pracownikowi, aby rozpocząć grę.
- Dobra, dzieciaki, musicie wrzucić wszystkie trzy piłki do obręczy, aby wygrać jednego z tych dużych pluszaków. Ale jeśli traficie chociaż raz, dostaniecie któregoś z tych mniejszych - Sehun kiwnął głową i chwycił pierwszą piłkę. Stałaś tuż za nim, wspierając go.
Trafił za pierwszym razem. Za drugim też. Jeszcze tylko jedna przerzucona piłka dzieliła cię od uzyskania pandy, ale tym razem chybił. Uśmiechnęłaś się do niego, podnosząc go na duchu i wzięłaś z półki małego pluszowego jednorożca.
Zdeterminowany Sehun zagrał ponownie, chcąc wygrać dla ciebie pandę. Pierwsza piłka przeleciała przez obręcz. Kolejna również. Pozostał ostatni rzut. Nie mogłaś na to patrzeć, więc ukryłaś twarz w dłoniach. Rzucił trzecią piłką... I trafił. Chwycił pandę i podsunął ci ją tuż pod twarz.
- _______ .

Podniosłaś wzrok, aby zobaczyć najbardziej uroczą pandę jaką kiedykolwiek w życiu widziałaś. Podskoczyłaś radośnie i przytuliłaś go, po raz drugi sprawiając, że się zarumienił.
W końcu zabrał cię na ostatnią przejażdżkę - diabelski młyn. Patrzył na ciebie, podczas gdy kolejka unosiła się coraz wyżej.

- _______, nie wiem jak to powiedzieć, więc powiem to prosto z mostu. Lubię cię... Nie. Myślę, że się w tobie zakochałem. Znam cię od lat i przyjaźniąc się z tobą poznałem cię naprawdę dobrze i skończyło się na tym, że zakochałem się w twojej infantylności i poczuciu humoru. Będziesz moja?
Zamurowało cię. Kiedy powoli dotarły do ciebie te słowa, uśmiechnęłaś się i przytuliłaś go.
- Właściwie ja też się w tobie zakochałam. I tak - wyszeptałaś mu do ucha. Na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech, który mógłby przysłonić słońce. Wagonik zatrzymał się na samym szczycie koła, aby ludzie na dole mogli wysiąść.
- Chciałbym cię spytać o coś jeszcze.
- O co?
- Spójrz w dół.

Zaintrygowana spojrzałaś za krawędź wagonika, a twoim oczom ukazał się wielki banner:

"_______, pójdziesz ze mną na bal?"

Uśmiechnęłaś się i odwróciłaś w jego stronę.
- Tak - odpowiedziałaś.

poniedziałek, 11 marca 2013

"20 pytań"



Witam was po raz pierwszy. Ja - w sensie Este. Poprzednie notki dodawała Fuko, która dba też o szatę graficzną naszego bloga - brawa dla niej. Mam nadzieję, że nasze tłumaczenia dostarczą wam wiele zabawy i miłych wrażeń! Ten scenariusz dodaję, jako swój pierwszy, bo... bo jest uroczy. W pewien sposób. Enjoy~

Gwiazda:
Zico (Block B)
Tytuł: 20 pytań
Oryginalny tytuł: 20 questions
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka:
Este
Korekta: Fuko

Zico nerwowo wpatrywał się w żółtą zatyczkę od czarnego długopisu, który trzymał w ręce. Zanim zupełnie stracił nerwy, szybko ją ściągnął i napisał na karteczce pytanie, składające się z czterech słów. Wrzucił ją do słoika z resztą kolorowych kawałków papierów i wszedł do salonu.

- Co tak długo? - zapytałaś, siadając ze skrzyżowanymi nogami na podłodze.
- Wybacz, mała zmiana planów - wzruszył ramionami, siadając naprzeciwko ciebie i umieścił słoik między wami.
- Co to? - zapytałaś, jedząc czipsy.
- Widziałem to kiedyś na internecie i myślę, że może być zabawne - powiedział Zico. - Na każdej z nich jest pytanie. To coś jak "20 pytań".
 
Skinęłaś przyjacielowi głową.

- Ale po co nam to? Przecież od lat jesteśmy przyjaciółmi.
- Nie wiem. Może dowiemy się o sobie czegoś nowego - powiedział, wpatrując się w żółtą karteczkę, będącą w słoiku.
- Okej - wzruszyłaś ramionami, kładąc się na brzuchu. - Są jakieś zasady?
- Jedyna zasada jest taka, że oboje odpowiadamy na pytanie. Jednak osoba, która pyta odpowiada jako druga - wytłumaczył.
- Okej. Ja pierwsza - uśmiechnęłaś się i wyjęłaś karteczkę ze słoika. - Jaki jest twój ulubiony kolor? - przeczytałaś.
- Czarny - odpowiedział.
- Dobra, to było oczywiste - zaśmiałaś się i wskazałaś na jego czarną koszulkę i dżinsy. - Mój to zielony. Ale ten jasny.
- Zauważyłem - skinął głową i wyciągnął karteczkę, unikając tej żółtej, tkwiącej w samym środku pojemnika. - Jaka byłaby twoja wymarzona randka?
- Hmm - zmarszczyłaś brwi i zmrużyłaś oczy w zastanowieniu. - Wiem, że to strasznie stereotypowe, ale myślę, że chciałabym wspólnie obejrzeć deszcz meteorytów. To nie zdarza się często i byłoby naprawdę urocze.

Zico stukał długopisem o udo, zastanawiając się nad swoją odpowiedzią.

- Myślę, że zabrałbym ją na karaoke - skinął głową. Zaśmiałaś się i pokręciłaś głową.
- Dlaczego nie jestem zaskoczona?

Kontynuowaliście grę. Przeszliście serię pytań typu "Jaki jest twój ulubiony film?", aż do "Jaki jest twój wymarzony typ?". Zico przez cały czas patrzył na niesławną żółtą karteczkę, zastanawiając się czy ją wyciągnąć, za każdym razem, gdy była jego kolej. Ale jednak rezygnował i za każdym razem wybierał inną. Mimo tego, że znaliście się od trzech lat, zgodnie z celem tej gry dowiadywaliście się o sobie czegoś nowego. Dowiedziałaś się, że Zico podobają się dziewczyny z wieloma kolczykami w uszach, natomiast on dowiedział się, że po skończeniu studiów chcesz zostać pisarką.

- Moja kolej? - zapytałaś Zico, po tym, jak odbyliście debatę na temat tego, który superbohater jest lepszy: Iron Man, czy Kapitan Ameryka. Skinął głową i patrzył, jak przeszukujesz dłonią dno słoika. Jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył, że twoje palce natrafiły na żółtą karteczkę. Wyjęłaś ją ze słoika.
- Och, wow. Kto Ci się podoba? - przeczytałaś i spojrzałaś na chłopaka. I to właśnie było to pytanie, które napisał i które tak właściwie chciał Ci zadać. Ale, oczywiście, ty musiałaś je wybrać.

Zico wymruczał coś pod nosem.

- Co powiedziałeś? - zapytałaś i przybliżyłaś się do niego, chcąc lepiej słyszeć.
- Ty - wyznał cicho.
- Och - wyszeptałaś, wpatrując się w słoik.
- Twoja kolej by odpowiedzieć - wymruczał. - Oczywiście, jeśli chcesz...
- Ty - przygryzłaś dolną wargę. Zico wybałuszył oczy w szoku, a jego szczęka w tym momencie znajdowała się poniżej poziomu podłogi.
- Na-naprawdę? - wyjąkał. Skinęłaś głową i posłałaś mu nieśmiały uśmiech. - Nie kłamiesz? - zapytał.
- Nie, nie kłamię - odpowiedziałaś.
- Więc mówisz prawdę? - zapytał ponownie.
- Boże, tak! - wykrzyknęłaś, śmiejąc się.
- Wyszło lepiej, niż zaplanowałem - uśmiechnął się do siebie.
- Zaplanowałeś to? - uniosłaś brwi w zdziwieniu.
- No tak - potarł dłonią kark. - Nawet przygotowałem sobie przemowę, by cię przekonać, abyś polubiła mnie tak, jak ja ciebie.
- Cóż, myślę, że jej nie potrzebowałeś - zaśmiałaś się i objęłaś go za szyję.
- Chyba nie - odwzajemnił uśmiech.


sobota, 9 marca 2013

"Sami w domu"


A więc pierwszy przetłumaczony scenariusz! Wybrałam go, bo był to jeden z pierwszych, które przeczytałam, no i L.Joe jest jednym z moich top biasów.

Gwiazda:
L.Joe (Teen Top)
Tytuł: Sami w domu
Oryginalny tytuł: Home Alone
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KLIK

Tłumaczka:
Fuko
Korekta: Este


Na zewnątrz robiło się coraz zimniej. Dni stawały się krótsze, a noce dłuższe. Owinięta w ładny kocyk, siedziałaś w swoim pokoju przy oknie i obserwowałaś pierwszy śnieg tej zimy. Było dosyć późno, około 23, kiedy zaczynałaś odczuwać zmęczenie. Wstałaś i przeciągnęłaś się, po czym podeszłaś do swojego łóżka na drugim końcu pokoju. Wskoczyłaś pod kołdrę i naciągnęłaś koc pod brodę, wtulając się w poduszkę.

Beep. Beep. Beep.

Właśnie miałaś odpłynąć do krainy snów, kiedy usłyszałaś, że dzwoni twój telefon. Otworzyłaś oczy i zirytowana obróciłaś się na bok, żeby zobaczyć kto pisze do ciebie o tak późnej porze, mimo, że przeczuwałaś, kto to może być. Otworzyłaś wiadomość i twoje serce przestało na chwilę bić widząc, od kogo jest. Nadawcą był L.Joe.

Hej ^__^ Nie śpisz?

Nie.

Obudziłem cię?

Nie, jeszcze nie śpię.

Och okej... Przepraszam, że piszę o tak późnej porze... Nie mogę spać.


Aigoo~ Wae?

Po prostu myślę o zbyt wielu rzeczach.

Omo na przykład jakich?

'O tobie.' pomyślał L.Joe, gdy czytał twoją wiadomość.

Umm... O niczym ważnym.

Wszystko w porządku?

Tak, czemu pytasz?

Znam cię. Kiedy piszesz do mnie ni stąd ni zowąd oznacza, że coś cię męczy.

Wszystko w porządku, nic się nie dzieje... Przysięgam.

Chcesz wpaść?

Jest późno i nie chcę ci przeszkadzać.

OPPA JESTEŚ MOIM NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM I WIEM, ŻE NIE BĘDZIESZ W STANIE ZASNĄĆ DOPÓKI O TYM NIE POROZMAWIASZ.

Okej... Zaraz przyjdę.

Pokręciłaś głową, wstając z łóżka i zeszłaś na dół po schodach. Potem zabrałaś kilka koców i poduszek dla siebie i L.Joe. Twoich rodziców nie było w domu, bo wyjechali na delegację z pracy. W sumie byłaś szczęściarą kiedy przyjechali dwa razy do roku, więc właściwie mieszkałaś sama. Mogłoby ci być czasami smutno na myśl, że po dniu spędzonym w szkole wracasz do pustego domu, ale nigdy nie byłaś samotna. To właśnie dzięki L.Joe, który zawsze dotrzymywał ci towarzystwa. Zarówno twoi rodzice jak i jego zaczęli prowadzić swój własny interes w przemyśle hotelowym, a kiedy z biegiem czasu ich firmy stawały się coraz bardziej popularne, rozpoczęły się ich podróże dookoła świata. Z L.Joe przyjaźniłaś się od lat, a ponieważ wasi rodzice byli nieobecni przez większość roku, dotrzymywaliście sobie towarzystwa.

Czymś, czego nigdy byś się nie spodziewała, był fakt, że się w nim zakochałaś. Na początku, kiedy byłaś młodsza, widziałaś w nim tylko brata. Zawsze się tobą opiekował i chronił cię. Nawet w szkole pilnował, aby nikt ci nie dokuczał. Jednak im więcej czasu spędzaliście razem, tym więcej jego zalet odkrywałaś i nieważne, jak wielkim idiotą bywał, żartując sobie z ciebie, zdałaś sobie sprawę, że kochasz w nim wszystko. Sam dźwięk jego imienia podczas rozmowy zatrzymywał na chwilę twoje serce. Jenak myślałaś, że jesteś dla niego tylko przyjaciółką.

L.Joe szedł do ciebie na piechotę, ponieważ mieszkaliście blisko siebie. Przygryzł dolną wargę zastanawiając się, jak powiedzieć ci, co go męczy. Muszę jej coś powiedzieć... Nie mogę powiedzieć jej prawdy... Co, jeśli ona nie lubi mnie tak bardzo jak ja ją?'.
Obserwując płatki śniegu spadające z nieba delikatnie się uśmiechnął i spróbował uchronić przed śniegiem prezent dla ciebie. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia i oboje zdążyliście się nauczyć, że waszych rodziców nie będzie wówczas w domu i zgodziliście się ponownie spędzić święta razem, jednak nie mógł się doczekać i chciał wręczyć Ci swój prezent już dziś.

 Koce i poduszki poukładałaś w salonie. Dla siebie przygotowałaś miesjsce do spania na kanapie, a dla L.Joe jak zwykle, tuż przed nią. Zaraz po tym zdecydowałaś się zrobić gorącą czekoladę ponieważ wiedziałaś, że idąc na piechotę na pewno zmarznie. Gdy tylko skończyłaś nalewać napój do dwóch kubków, zadzwonił dzwonek. Uśmiechnęłaś się i ruszyłaś w stronę drzwi.

- Oppa~ - uśmiechnęłaś się i szybko wciągnęłaś go do środka, aby zimne powietrze nie dostało się do mieszkania.
Gdy wszedł, zaśmiał się. - Więc pomyślałem -
- Chodź, zrobiłam gorącą czekoladę! - przerwałaś mu, wchodząc do kuchni.
Zaśmiał się ponownie i wszedł do kuchni razem z tobą. Wzięliście swoje kubki i podeszliście do okna, oglądając spadający śnieg.
- Mianhae, co chciałeś powiedzieć?
- Um... Chciałem tylko powiedzieć że wiem, że jest trochę za wcześnie, ale...- wyjął spod kurtki prezent dla ciebie - oto twój prezent na gwiazdkę~ - uśmiechnął się dumnie, podając ci go.
- Omo! Oppa! Nie musiałeś go przynosić tak wcześnie! Nie zapakowałam jeszcze twojego prezentu!
- Aniyo~ W porządku, po prostu otwórz go, proszę~

Zrobiłaś to, o co cię prosił i otworzyłaś prezent. Otworzyłaś szeroko oczy, kiedy zobaczyłaś, co to jest. Był to robiony na drutach kapelusz-pingwin, który pasował ci do pluszowego pingwina którego dostałaś od niego w zeszłym roku. Pingwina z którym śpisz każdej nocy. Wyjęłaś go i przymierzyłaś, po czym uśmiechnęłaś się do L.Joe i przytuliłaś go.
- Gomawo oppa!
Uśmiechnął się. - Jest tam coś jeszcze.

Ponownie spojrzałaś do pudełka i zobaczyłaś mały album na zdjęcia. Przechyliłaś głowę, zdezorientowana, po czym go otworzyłaś. Album wypełniony był waszymi zdjęciamina pierwszej stronie znajdowało się zdjęcie na którym wasza dwójka bawiła się jako małe dzieci na placu zabaw. Siedziałaś na plecach L.Joe ponieważ wywróciłaś się i obtarłaś sobie kolano. Bolało tak bardzo że nie chciałaś chodzić. Na kolejnych stronach znajdowały się wasze zdjęcia gdy byliście już coraz starsi, wyjątkowe chwile które wspólnie przeżyliście. Ostatnia strona sprawiła, że twoje serce przestało bić.

_________-shi,

Zawsze byłaś obecna w moim życiu i zawsze dla mnie. Jesteś moją pierwszą i jedyną miłością. Obiecuję, że nadal będę cię chronił i dbał o ciebie.

Zostaniesz moją dziewczyną?


Spojrzałaś na niego wielkimi oczami i przygryzłaś dolną wargę. Na twojej twarzy wykwitł uśmiech, gdy kiwnęłaś głową, odpowiadając na jego pytanie. Uśmiechnął się i spuścił wzrok próbując ukryć fakt, że strasznie się zarumienił. Przytuliłaś go, a on otoczył cię swoimi ramionami. Delikatnie się od ciebie odsunął a ty wydęłaś wargi kiedy poczułaś, jak jego uścisk słabnie. Spojrzał na ciebie, ruchem głowy wskazując okno.
- Co ty na to, żeby pobawić się na śniegu?

Spojrzałaś w stronę okna i zobaczyłaś, że wszystko dookoła było pokryte białym puchem. Kiwnęłaś głową.

Annyeong~!

  Witajcie na naszym blogu poświęconym tłumaczeniom zagranicznych k-popowych scenariuszy! Z tej strony Este i Fuko - dwie nastolatki interesujące się k-popem, opowiadaniami jak i językami obcymi. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, kliknijcie w zakładkę 'O nas'.
  Będziemy tłumaczyć głównie te scenariusze, które nam samym przypadły do gustu i na których tłumaczenie otrzymałyśmy zgodę, ale istnieje także możliwość zamówienia u nas konkretnego scenariusza, bądź scenariusza z konkretną gwiazdą - więcej w zakładce o tej samej nazwie.Będziemy wdzięczne za każdy komentarz, bo mimo, iż prace które tu zamieszczamy nie są nasze, wkładamy całe swoje serce w ich tłumaczenie.
  Kiedy blog trochę się już rozrusza, utworzymy również podstronę, gdzie każdy scenariusz będzie posegregowany według zespołu i osoby. Jeśli spodoba Wam się nasz blog - obserwujcie! Pokaże nam to, że nie robimy tego na daremno i będziemy jeszcze ciężej pracować. ^ ^

Hwaiting~!