niedziela, 28 lipca 2013

"Kapsuła"


*fanfary* Tak w końcu powracamy z kolejnym scenariuszem! Mimo trudności w postaci zepsutej matrycy (albo cholera wie czego w laptopie Este), udało nam się dokończyć pracę.
...
Okej, Zaczęłam tłumaczyć dwie godziny temu D: Ale jest! Mam nadzieję, że się spodoba i będzie wam się czytało ten scenariusz równie przyjemnie, jak mi się go tłumaczyło. Enjoy~

Co do kolejnego zamówienia - scenariusz z U-Kwonem znalazłam, wysłałam prośbę, ale nie dostałam jeszcze zgody. Poszukiwania dalej trwają. Wybaczcie, że tak długo, ale nie zawsze to zależy od nas :c


Gwiazda: CNU (B1A4)
Tytuł: Kapsuła
Oryginalny tytuł: Capsule
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko


- Okej, to tutaj. Jestem pewien.

- To samo mówiłeś ostatnie cztery razy - uniosłaś brew, patrząc na swojego przyjaciela z dzieciństwa. - I za każdym razem się myliłeś.

- To nie moja wina, że ta mapa wygląda, jakby narysował ją sześciolatek - Shinwoo uniósł pogniecioną kartkę, którą trzymał w dłoni.

Wywróciłaś oczami i oboje klęknęliście na trawie, zaczynając kopać łopatami w ziemi.

- Jak myślisz, jak głęboko to jest? - zapytałaś po kilku minutach pracy. Shinwoo odrzucił garść ziemi na bok.

- Nie może być jakoś bardzo głęboko, prawda? To zna- Och! Uderzyłem w coś!

W podstawówce, kiedy Ty i Shinwoo wciąż byliście sąsiadami, wpadliście na szalony pomysł, aby przygotować razem kapsułę czasu i zakopać ją w Twoim ogródku. Chociaż kompletnie zapomniałaś, co do niej wsadziłaś, pamiętałaś o tym, że obiecaliście sobie ją odkopać dopiero po dziesięciu latach.

Więc byliście tu oboje, kopaliście, klęcząc na ziemi, aby znaleźć pudełko zakopane przez parę dzieciaków kilka lat temu.

Odrzuciliście saperki na bok i zaczęliście odgarniać ziemię rękoma. Przygryzłaś wargę, obserwując jak CNU przeszukuje dziurę w ziemi, a po chwili wyciąga małe pudełko z nadrukiem Pororo.

- Znaleźliśmy to! - Wręcz promieniałaś, mimo tego, że cała byłaś ubrudzona ziemią.
Shinwoo uśmiechnął się do kapsuły, po czym spojrzał na Ciebie.

- Otwórzmy to w środku.
~ * ~ * ~ * ~

Położyłaś dwie szklanki z lemoniadą na stole zanim usiadłaś naprzeciwko Shinwoo, który wciąż wpatrywał się w pudełko. 

- Zdenerwowany? - droczyłaś się.

Spojrzał na Ciebie drwiąco.

- Oczywiście - odpowiedział sarkastycznie. - Ale naprawdę, nie mam pojęcia, co włożyłem do środka.

- Ja tak samo - zaśmiałaś się.

CNU umieścił dłonie na dwóch zatrzaskach, którymi zamykało się pudełko.

- Gotowa? - spojrzał na Ciebie.

Skinęłaś entuzjastycznie głową i oparłaś łokcie na stole.

- Raz, dwa, trzy!

Obserwowałaś jak otwiera pudełko, ujawniając przed wami jego zawartość.

Uśmiechnęliście się i zaśmialiście z tego, co włożyliście do kapsuły czasu. Było tam wszystko. Od zabawek, którymi bawiliście się razem, do małej świnki skarbonki, w znacznej części wypełnionej monetami.

Podniosłaś kawałek papieru i rozwinęłaś go.

- "Kapsuła czasu Shinwoo i ____, lat siedem i sześć" - przeczytałaś powoli, próbując rozszyfrować niechlujne pismo. - "Wszystko w tym pudełku należy do przyszłych Shinwoo i ____. Jeśli nie jesteś żadnym z nich, nie bierz stąd nic, bo to będzie kradzież".

Zaśmialiście się z tego dziecinnego liściku, ale hej - w końcu mieliście mniej, niż dziesięć lat.
- "Jeśli jesteście Shinwoo i ____ " - kontynuowałaś.  - "Pamiętajcie, aby włożyć wasze rzeczy do środka i zakopać je z powrotem w ziemi. Ale najpierw weźcie pieniądze. - S & _"

- To zabawne, że kazaliśmy sobie wziąć pieniądze - zamyślił się Shinwoo, bawiąc się świnką skarbonką - Jakbyśmy w ogóle musieli sobie o tym przypominać.

- Hej, przynajmniej mamy jakieś pieniądze - powiedziałaś cicho, przeszukując resztę rzeczy w pudełku.

- Ano. Ale myślę, że nie wystarczy, żebyśmy kupili sobie coś do jedzenia - uśmiechnął się, ważąc w dłoni skarbonkę.

- Och, co to jest? - zapytałaś, gdy wyciągnęłaś ze środka małą różową karteczkę, na której było Twoje imię.

Shinwoo wytrzeszczył oczy, kiedy zobaczył znajomo wyglądającą kartkę.

- Nie, nie otwieraj tego! - krzyknął, sięgając przez stół, żeby wyrwać karteczkę z Twojej dłoni, jednak byłaś szybsza i odsunęłaś się z jego zasięgu.

- Dlaczego? Jest zaadresowana do mnie.

- Po prostu nie - jęknął, siadając z powrotem na krześle.

Uśmiechnęłaś się złośliwie, rozwijając małą karteczkę.

- To coś zawstydzającego?

- Dla mnie tak - wymamrotał CNU.

Wywróciłaś oczami, ignorując go i zaczęłaś czytać zawartość karteczki.


Droga ____-ah

To ja, Shinwoo. Poprosiłem moja mamę, by to dla mnie napisała, bo nie potrafię tego zmieścić na kartce, a poza tym ma ładniejsze pismo. Ale, to poza tematem. Naprawdę nie wiem jak to powiedzieć, ale lubię Cię. Naprawdę, naprawdę, naprawdę Cię lubię. I nie sądzę, aby w najbliższym czasie to się zmieniło. Nie mam pojęcia ile lat będziemy mieli, kiedy to przeczytasz, ale jeśli wciąż nie zaprosiłem Cię na randkę, po prostu uderz mnie w ramię. Mam nadzieję, że czujesz to samo. Ale jeśli nie - okej. Zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką.

Shinwoo


Wytrzeszczyłaś oczy i spojrzałaś znad kartki na chłopaka siedzącego po drugiej stronie stołu, który obrysowywał palcem krawędź skarbonki.

Szybko na Ciebie spojrzał, gdy podniosłaś się z krzesła.

- Co robisz? - uniósł brew, kiedy obeszłaś stół dookoła i stanęłaś obok jego krzesła.

Uniosłaś dłoń i mocno uderzyłaś go w ramię.

- Ał! Za co to?! - krzyknął, pocierając miejsce, w które go uderzyłaś.

- Wciąż nie zaprosiłeś mnie na randkę, więc zrobiłam to, co kazałeś mi w liście i uderzyłam Cię w rękę - wytłumaczyłaś, pokazując mu kartkę. 

Obserwowałaś jego reakcję, gdy szybko czytał słowa zapisane na kartce.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytałaś.

Wzruszył ramionami. 

- Nie wiem. Nie potrafiłem znaleźć odpowiedniej chwili.

- Dlaczego nie zaprosisz mnie teraz?

- Co? - skonfundowany spojrzał na Ciebie. 

- Na randkę - powiedziałaś konkretnie  - Mamy skarbonkę pełną monet, za które prawdopodobnie kupimy miskę patbingsu*. Zaproś mnie teraz.

- Ou... chcesz pójść ze mną na randkę? - zapytał Shinwoo, wciąż nie do końca rozumiejąc, o co chodzi. 

- Pewnie - uśmiechnęłaś się i złapałaś go za nadgarstek.

- Czekaj, co z kapsułą? Wciąż musimy ją zakopać z powrotem - zapytał, gdy ciągnęłaś go w kierunku drzwi.


- Możemy to zrobić później - rzuciłaś przez ramię, gdy przechodziliście przez próg Twojego domu.
_______________________________________________________________________
* Zastanawiałam się, co to za kolejny koreański wynalazek. "Pewnie znowu jakaś fasola z jajkiem". Ale miła niespodzianka. Patbingsu to deser lodowy, który jest bardzo popularny w Korei. Odsyłam was do wikipedii, jeśli jesteście ciekawi, bo z tego co widzę są różne odmiany. Niestety po angielsku :c Ale proszę: KLIK

niedziela, 21 lipca 2013

"Czarujący Książe" 1/5


A oto kolejne zamówienie! Tym razem dla Shelly. Postanowiłam podzielić je na 5 części, ponieważ to naprawdę długie opowiadanie. Z racji że jest to też kolejne w trzeciej osobie, to... po prostu wczujcie się w postać, haha :D Po zrealizowaniu wszystkich zamówień zwrócimy większą uwagę na formę opowiadania, żeby na pewno miało formę scenariusza. Miłego czytania!

Gwiazda: Sehun (EXO)
Tytuł: Czarujący Książe (1/5)
Oryginalny tytuł: Prince Charming
Autor: dreamsthroughthewindow
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko

Był perfekcją. Nie, wróć. On JEST perfekcją. Ze swoimi błyszczącymi włosami, idealnymi ustami, ozdobnym uśmieszkiem, penetrującym spojrzeniem i proporcjami niczym w greckich rzeźbach, Oh Sehun był niczym innym jak perfekcją. Jeśli do perfekcji zalicza się bycie pełnowymiarowym draniem, to był perfekcyjny.
Oh Sehun, gdzie 'Oh' będące nazwiskiem niczym nie różni się od jęków niezliczonych fanek, z chęcią uwięzionych przez jego osobę.
Do tego wszystkie dziewczyny nie zwracają uwagi na jego rządzącą stronę i nazywają go bogiem, ich Czarującym Księciem. Ironią jest, że jeździ lśniącym, białym Mercedesem Convertible. Swoim odpicowanym maszynowym koniem. To nie był frazes. Nie byli przyjaciółmi z dzieciństwa, ani sąsiadami, ani nic z tych rzeczy. Nie chodzili nawet do jednej klasy. Była zaskoczona, że niesławny Oh Sehun wiedział nawet o jej istnieniu. 
Ale to też nie tak, że podpierała ściany - to nie kolejna kliszowa historia. Ma przyjaciół, bliskich, i umawiała się z kilkoma chłopcami. "Przeciętna", myślała, że jest tylko przeciętna. Nie miała długich, prostych, czarnych włosów ani nie miała ich zafarbowanych w żadnym szalonym kolorze. To tylko delikatny, jasny czerwony z odrostami które od czasu do czasu farbowała. Nigdy nie chciała zwrócić na siebie uwagi.
Jednak złapała go. Być może swoim pogardliwym spojrzeniem, gdy niechcący wylała na niego kawę, lub swoją nonszalancją gdy próbował ją uwieść, a może przez coś zupełnie innego. W każdym razie - zaintrygowała go.

- Jak masz na imię, śliczna panno? - naturalnie różowe usta wypełniają jej widok, gdy chudy palec wskazujący

podniósł jej głowę znad książki, którą czytała. Bez słowa strzepnęła jego delikatny palec i wstała, bezgłośnie zamykając książkę.

- Wyjdź, proszę - wskazała drzwi mówiąc miłym głosem, ale jej oczy wyrażały co innego.
- Nie ma potrzeby, by się tak zachowywać - Głos Sehuna spadł o oktawę, ale nie dało się wyczuć z niego tej samej reakcji, co jej. Przez to dziewczyna jeszcze bardziej się rozzłościła.

- W porządku. Skoro nie chcesz wyjść, ja to zrobię - podniosła swój plecak i ustąpiła mu, aby wyszedł. Jednak wyrwał plecak z jej słabego uścisku i posłał jej jakże uroczy uśmiech.
- Potrzymam to dla Ciebie, księżniczko.
Jej spojrzenie było puste. - Nie, dziękuję - uśmiechnęła się chłodno, wyrywając mu plecak, szokując Sehuna, któremu aż zabrakło słów. Co za dziwna dziewczyna.
Kiedy wyszła, z łatwością zaczął iść przy jej boku, tworząc jednostronną konwersację. Wreszcie pytanie, które padło z jego ust, sprowokowało ją.

- Dlaczego mnie nienawidzisz?

Zatrzymała się nagle i spojrzała na niego. - Dlaczego za mną idziesz? - odgryzła się.
- Bez powodu - Sehun uśmiechnął się chłopięco.
- Bez powodu - użyła jego własnej odpowiedzi, aby odpowiedzieć na jego pytanie a jego chłodny wzrok zasłabł na moment. Był zakłopotany. Ruszyła na przód, a on musiał podbiec kawałek, aby ją dogonić.

- Nie bądź taka, mogę chociaż poznać Twoje imię? - skomlał, a jego niewielkie aegyo kontrastowało z jego głębokim głosem.
- Nayoung - w końcu złagodniała i odpowiedziała mu.
- Nayoung?
- Jesteś głuchy? - warknęła, próbując iść szybciej, jednak nie wyszło jej. Jego nogi były po prostu za długie.
Uśmiechnął się.

- Nayoung, umówisz się ze mną?


Zatrzymała się, nawet na niego nie spoglądając, a on stanął jak słup patrząc się przed siebie. Powtórzył swoje pytanie i dopiero wtedy odwróciła się, by na niego spojrzeć.
- Przepraszam? - spytała, niedowierzając.
- Jesteś głucha? - zarechotał, myśląc że jest mądry, używając jej poprzedniej taktyki przeciwko niej samej.

Właściwie sądził, że to tak zabawne, że aż, przesadzając, z wdziękiem upadł na ziemię.Szkoda, że jego śmiech urwał się, kiedy podniosła nogę i nadepnęła na jego cieńkie palce, wynagradzając jej cierpienie jakim była podróż korytarzem i kilka kolorowych słów. Bez słowa odeszła, zostawiając Sehuna samemu sobie oraz z jego, prawdopodobnie połamaną, prawą dłonią. Tłum jego fanek był gotów już niebawem wydostać się z lekcji.

* * *

- Jest trochę pokiereszowana - oznajmiła pielęgniarka, raczej zasmucona.

Sehun spojrzał żałośnie na swoją rękę, teraz w gipsie. Ma prowadzić auto jedną ręką? Jego lewa ręka była taka nieskoordynowana. Gdy spojrzał na swoje słabe odbicie w oknie on również zauważył, że nie jest w dobrym stanie. Jego szkolny mundurek był potargany, krawat przekrzywiony o dziewięćdziesiąt stopni w lewo, na jego twarzy widniały ślady szminki, a jego normalnie perfekcyne włosy wyglądały, jaby dopiero wyszedł z myjni dla samochodów. Czuł się zdegustowany i poszkodowany. Tylko dlatego, że był delikatnie niepełnosprawny, był teraz bezbronny wobec fanek. Popychały go akurat tam, gdzie go bolało, dotykały w niestosowne miejsca i tak go popychały, że aż wywracał się i musiał się czołgać w pozycji embrionalnej. Trwało to dopóki Kai i Yixing nie wyciągali go z tego, aby w końcu zaczerpnął powietrza. To był upokarzające. Bardzo upokarzające, a wszystko przez tą przeklętą dziewczynę.

- Zapłaci mi za to - warknął, a urok ślicznego chłopca zniknął, zastąpiony uzasadnionym gniewem. - Słono mi za to zapłaci.

I tak rozpoczął się jego plan, aby zniszczyć wszystkie uncje miłości w życiu Nayoung. Początkowo jego przyjaciele zgadzali się z nim, będąc głupimi chłopcami, jednak gdy Sehun żywo kontynuował objaśnianie swojego planu, Luhan spojrzał na młodszego z niepokojem. - Sehun, to naprawdę okrutne.
Wyższy prychnął. - Złamanie mojej pieprzonej ręki było okrutne, hyung! Zostawienie mnie na pastwę tych szalonych dziewczyn było okrutne!
- Zranisz się, Sehun.
- Nie, jeśli to ja zranię ją pierwszy. - rzucił lakoniczną odpowiedź, a Luhan zamilkł na chwilę. Nic nie będzie w stanie przekonać chłopca gdy już się na coś napali, Luhan wiedział to z kilkuletniej przyjaźni. Miał tylko nadzieję, że Czarujący Książe tej szkoły, jak to go nazywano, wróci do zdrowych zmysłów zanim Kris będzie musiał interweniować. A absolutnie nikt nie chciał mierzyć się z furią złego przewodniczącego szkoły. Jednak najbardziej miał nadzieję, że Sehun zda sobie sprawę z tego, że niszczenie kogoś w taki sposób nie jest tego warte.

* * *

- Nayoung~ - Sehun podskoczył do wspomnianej dziewczyny z uśmiechem na swojej pięknej twarzy, którą rozciągnął jak wielki szczeniaczek. Spojrzała na podłogę, zszokowana, ale nie okazała żadnych innych emocji. - Co?
- Nayoungie, chodź ze mną na randkę! - błagał. Prychnęła, po czym postanowiła odejść. Jednak ręka Sehuna złapała ją za nadgarstek, obrócił ją i przyciągnął do siebie, tak, że ich twarze dzieliła niewielka odległość.
Z łatwością mogła teraz poczuć miętowy oddech Czarującego Księcia, gdy w ciszy gapiła się na niego zszokowana, spoglądając w jego oczy koloru jesieni.

- Proszę? - jego głos obniżył się o kolejną oktawę, będąc jeszcze bardziej uwodzicielskim, niż mogła to sobie wyobrazić.
- Yah! - brutalnie odepchnęła go od siebie i odskoczyła w tył, potykając się o graty na podłodze i wywracając się, patrząc na niego. Jej twarz oblała się rumieńcem, a Sehun zauważył to, czując dumę. Na jego twarzy pojawił się zimny uśmieszek, prędko zastąpiony idealnym, zszokowanym i zmartwionym wyrazem.

- O Boże, Youngie! - jęknął, podbiegając do niej i wyciągając swoją lewą rękę, aby pomóc jej wstać. Spojrzała na dłoń, wściekła, zanim chwyciła ją i wstała, zostawiając Sehuna samego. Na jego ustach ponownie malował się bezduszny uśmiech.

niedziela, 14 lipca 2013

Twitter Time!

 Cześć wszystkim!
Razem z Este postanowiłyśmy założyć Twittera do naszego bloga. Dzięki temu będziemy mogły powiadamiać Was jak idą nam scenariusze, bez niepotrzebnego pisania postów tutaj! Także każdego chętnego zapraszamy do followania: KLIK

Tweety zazwyczaj będę pisać ja (tak myślę, ze względu na różne dzieje z internetem Este), ale posty i tak pewnie będą pisane w imieniu nas obu. ^^ Jeśli nie - wówczas będziemy się podpisywać.
Hwaiting~!


poniedziałek, 8 lipca 2013

"Napój" i Bez Tytułu


  Tak, nareszcie wróciłyśmy, po ponad miesięcznej nieobecności! Mamy jednak zamiar zmobilizować się i liczymy na to, że w tym tygodniu nadrobimy zaległe scenariusze.
  Dwa poniższe opowiadania są zamówieniem dla Ji Yong. Mamy nadzieję, że mimo tak długiego oczekiwania z chęcią to przeczytasz, przepraszamy! ^^''
  Właściwie oba opowiadania nie są formą scenariusza, jednak z racji, że było to nasze pierwsze zamówienie, postanowiłyśmy je przetłumaczyć.

Gwiazda: U-Kwon (Block B)
Tytuł: Napój
Oryginalny tytuł: Drink
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko

- Podać coś do picia?
U-Kwon spojrzał na stewardessę i wyciągnął z ucha słuchawkę.
- Nie, dziękuję - pokręcił głową i uśmiechnął się do dziewczyny. Ta przeniosła wzrok na coś za nim.
- A co z nią?
Yukwon odwrócił głowę w stronę dziewczyny, która spała skulona przy oknie.
- Poproszę szklankę wody. Przyda jej się później - powiedział cicho. Skinęła głową i postawiła szklankę na stoliku.
Spojrzał na filiżankę, obserwując unoszące się kostki lodu. Po chwili jego spojrzenie znowu spoczęło na niej.
Yukwon wiedział, że nie była Koreanką, prawdopodobnie to studentka lecąca do Seulu. Podręcznik do angielskiego leżący na jej kolanach, sposób w jaki patrzyła na napisy na ekranie, a w końcu to jak reagowała albo może, jak nie reagowała na stewardessę mówiącą po koreańsku.
Chciał z nią porozmawiać odkąd zobaczył ją przy odprawie na lotnisku. Ale kiedy tylko usłyszał jak płynnie mówi po angielsku, uciekł, będąc pewnym, że oceni go na podstawie jego marnych zdolności językowych.
Ale teraz miał pretekst, aby z nią porozmawiać. A przynajmniej tak sobie wmawiał.
"Obudzić ją? A może poczekać aż sama wstanie?"
Jakby na zawołanie, zmarszczyła nos i otworzyła oczy.
Yukwon zamarł w miejscu, nie wiedząc, co robić. Obserwował w bezruchu jak dziewczyna przeciera zaspane oczy.
Gdy ich spojrzenia się spotkały, natychmiast odwrócił się i wbił wzrok w szklankę. Kątem oka widział jak mruga zdziwiona, wciąż się na niego patrząc.
Yukwon odchrząknął i starał się przypomnieć sobie wszystko, czego nauczył się po angielsku w ciągu kilku ostatnich lat.
- Chcesz coś... do picia? - zapytał z akcentem. Posłał jej nieśmiały uśmiech, ale ona wpatrywała się w niego z konsternacją wypisaną na twarzy. Wziął głęboki wdech i postawił szklankę przed nią. - To dla ciebie - powiedział i szybko cofnął ręce, kładąc je na kolanach.
- Och, dziękuję - wyszeptała.
Chłopak obserwował, jak dziewczyna unosi szklankę do ust i bierze mały łyk. Po chwili odłożyła kubek i ułożyła się wygodniej na siedzeniu, otwierając książkę leżącą na jej kolanach.
"Okej, jest dobrze" motywował się chłopak. "Dajesz. Nie uważa cię jeszcze za wariata."
- Ummm, jak się nazywasz? - zapytał cicho, jakby reszta pasażerów przysłuchiwała się ich rozmowie. Yukwon czuł jakby jego serce trochę opadło, gdy nie zwracając na niego uwagi dziewczyna wciąż czytała książkę.
"Nie usłyszała mnie?" - zmarszczył brwi. Odchrząknął i spróbował ponownie.
- Przepraszam.
Wciąż bez odpowiedzi. Dziewczyna po prostu czytała książkę co jakiś czas przewracając kartki. Yukwon zwiesił głowę w geście rezygnacji.
"Pewnie myśli, że jestem jakimś dziwakiem" - zmarszczył brwi i oparł głowę o stolik.
Kątem oka widząc, że jej sąsiad się poruszył, spojrzała na pokonanego Yukwona z szeroko otwartymi oczami. Cicho zamknęła książkę i wyjęła z uszu słuchawki, które schowane były za jej długimi ciemnymi włosami. Położyła książkę obok szklanki i zaniepokojona spojrzała na niego.
- Przepraszam, wszystko w porządku? - zapytała płynną koreańszczyzną bez cienia akcentu. Yukwon szybko podniósł głowę i spojrzał na nią, nie dowierzając.
- Mówisz po koreańsku? - zapytał. Skinęła głową.
- Moja mama jest z Busan, więc często mówi w domu po koreańsku.
U-Kwon'owi opadła szczęka, a jego oczy rozszerzyły się w szoku. Jednak szybko się pozbierał i odchrząknął niezręcznie.
- Nie jestem zła, że założyłeś, iż nie mówię po koreańsku - zapewniła. - Wielu ludzi tak robi.
- Ja nie... - chciał skłamać, ale dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie. - Dobra, może przez chwilę...
U-Kwon zaśmiał się, a dziewczyna mu zawtórowała.
- Nazywam się U-Kwon - przedstawił się.
Podała mu swoje angielskie imię i po raz kolejny wybuchnęła śmiechem, gdy próbował je wymówić. Jego koreański akcent zupełnie zmienił wydźwięk jej imienia, przez co powstało coś niestworzonego.
- Moje drugie imię to Ji Yong. Możesz mnie tak nazywać, będzie Ci łatwiej - uśmiechnęła się.
- Ji Yong - skinął głową. - O wiele prościej.
- Mam nadzieję - przechyliła delikatnie głowę i posłała mu przekorny uśmiech.
- Cóż, Ji Yong - zaczął, próbując się pozbyć zażenowania. - Dlaczego wcześniej mnie ignorowałaś?
- Co? - zmarszczyła brwi. - Nie ignorowałam cię. Wzięłam szklankę wody, pamiętasz?
- Nie, nie - pokręcił głową. - Wcześniej. Próbowałem do ciebie zagadać, ale czytałaś książkę.
Jej oczy gwałtownie się rozszerzyły i pokręciła energicznie głową.
- Nie ignorowałam cię. No dobra. Nie chciałam cie ignorować. Miałam słuchawki w uszach.
Podniosła swój telefon i dołączone do niego słuchawki.
- Och - popatrzył na zwisające w jej ręku kable.
Zmrużyła oczy i uniosła brwi w oczekiwaniu na jego dalszą wypowiedź.
- Więc... hmm... tak, czy inaczej - zarumienił się, więc szybko zmienił temat. - Dlaczego lecisz do Seulu?
Dziewczyna jedynie się roześmiała.

                                               ~  ~  ~

Gwiazda: Dongwoo (Infinite)
Tytuł: Bez tytułu
Oryginalny tytuł: -
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Este

Dongwoo zdecydowanie lśnił.

W jego oczach dostrzegalne było podniecenie, a w jego żyłach płynęła adrenalina, gdy szybował między gwiazdami i przeszłymi galaktykami. Ciągnął się za nim świetlny ogon.

Zamknął swoje oczy i rozpostarł ramiona, lecąc coraz szybciej i szybciej przez pustkę kosmosu.


Nic nie było porównywalne ze stanem nieważkości, z pędem szybszym niż prędkość światła, ze swobodą podróżowania poprzez pustą nicość.

Czuł, jakby nic nie mogło go powstrzymać lub sprowadzić na ziemię. Czuł się niezwyciężony.

Ale nie był.

Gdy Dongwoo otworzył oczy, zderzył się z nadlatującym meteorem, wyrzucając go z trasy i wysyłając go w stronę pobliskiego księżyca.

Dongwoo próbował odzyskać równowagę, ale grawitacja była tak silna, że nie miał innego wyboru jak tylko przygotować się do zderzenia z ziemią.

- Auć - skrzywił się i usiadł.

Dongwoo rozejrzał się po miejscu, w którym się znajdował.

- Spadająca gwiazda - usłyszał szept.

- Nie jestem spadającą gwiazdą
- mruknął, wstając i strzepując kurz ze swojej kurtki. Jasne światełko wokół niego powoli gasło.

Nic nie drażniło go bardziej niż ludzie nazywający go spadającą gwiazdą. Spadanie oznacza zawód, a Dongwoo nie zawodził.

- Ale spadłeś z nieba. Czy to nie czyni Cię spadającą gwiazdą?

Dongwoo wydał z siebie zirytowane westchnienie. - Posłuchaj -

Zawahał się, gdy jego wzrok padł na małą dziewczynę. Jej srebrne włosy spływały po plecach jak wodospad, a wielkie oczy były pełne ciekawości.

Dongwoo zamrugał i rozejrzał się.

- Gdzie ja jestem?

- Na Neith - odparła, a jej głos brzmiał jak melodia do słodkiej miłosnej piosenki. - A w tej chwili jesteśmy w pobliżu wschodniej półkuli Wenus.

- Więc to znaczy... - wyszeptał, wpatrując się w nią zachwycony. - Jesteś Gwiezdnym Światłem.

Nigdy nie spotkał takowej osobiście, ale słyszał historie o czarownicach wszechświata. Jak wabią podróżnych sprawiając, że zakochują się w nich, aby i tak na końcu złamać im serce.

- Skończyłeś się mizdrzyć? - spytała, unosząc brew. - No dawaj, musimy iść dalej. Chyba, że chcesz zostać tu na zawsze - dodała, gdy ten nie odpowiedział. Ruszyła w tylko sobie znanym kierunku.

Dongwoo potrząsnął głową i zmarszczył brwi, po czym ruszył, aby ją dogonić.

- Ja nie-

- Nie musisz kłamać - przerwała mu. - Ale nie musisz się martwić, że rzucę na Ciebie urok - podniosła ręce i pomachała palcami z wyzwańczym uśmiechem.

- Czemu miałbym Ci wierzyć? - spytał, mrużąc oczy.

- Ponieważ jestem Porannym Gwiezdnym Światłem - przerzuciła swoje włosy przez ramię, wspinając się po krawędzi symulatora. - Wieczorne Gwiezdne Światła są filtrami.

Dongwoo spojrzał na nią zdezorientowany - Nie wiedziałem, że są dwa rodzaje Gwiezdnego Światła.

- Większość nie wie - zdmuchnęła swoją grzywkę z oczu. - Niemal wszyscy myślą, że próbujemy uwodzić mężczyzn tylko po to, aby bawić się ich uczuciami. Ale nie każda z nas taka jest.

Dongwoo poczuł motylki w brzuchu, gdy spojrzała na niego i posłała mu mały uśmiech.

- Więc wszystkie Wieczorne Gwiezdne Światła są tutaj? - zauważył, że ciągle zadaje pytania.

- Tak - skinęła głową. - Krótko mówiąc, wybuchł ogromny spór między Gwiezdnymi Światłami i Wieczorne Gwiezdne Światła zostały wygnane z Wenus i wysłane tutaj.

- Wow, tylko dlatego, że chciały chronić uczucia innych? - spytał. - To okropne.

- To nie takie złe - wzruszyła ramionami. - Żyłyśmy w spokoju i pomagałyśmy zagubionym podróżnikom. Jak meteorom - uśmiechnęła się.

- Spadającym gwiazdom - poprawił ją, spoglądając na nią kątem oka.

- Cokolwiek powiesz - zażartowała, śmiejąc się delikatnie.

Oboje szli, otoczeni komfortową ciszą niczym ciepłym kocem.

- Więc
- Dongwoo odchrząknął i zacisnął swoje dłonie za plecami. - Jestem pewny, że zwróciłaś uwagę wielu podróżników, nawet, jeśli tego nie chciałaś.

- Nie do końca. To znaczy, dlaczego mieliby mnie lubić? - obróciła się, aby na niego spojrzeć. - Byłabym pierwsza aby ich przywitać, ale nie podjęłabym inicjatywy i nie rozpoczęła rozmowy pierwsza. Jestem niemal pewna, że nawet nie zauważają mnie wśród innych Gwiezdnych Świateł.

- Ale... jesteś piękna - mruknął, a jego policzki przybrały różowawego odcieniu. - Nigdy nie pomyślałaś, że któryś z nich może być potencjalnym partnerem? Myślę że przynajmniej część z nich była przystojna.

- Nie chcę być z kimś ze względu na to jak wygląda, a tym bardziej z kimś, kto jest ze mną ze względu na mój wygląd - odparła. - Chcę być z kimś, kto kocha mnie za to, jaka jestem w środku. Czy to nie na tym polega miłość, Spadająca Gwiazdo?

Dongwoo gapił się na nią, a jego serce łomotało jak oszalałe, gdy zakryła swoje usta powstrzymując się przed chichotem. Dźgnięcie normalnie by go powstrzymało, ale zaskakująco tego nie zrobiło.

W tamtej chwili zdał sobie sprawę, że to on był spadającą gwiazdą.

I chłopcem, który właśnie się zakochiwał.